...

czwartek, 28 czerwca 2012

Szczęście nieszczęście, któż to wie?


„Szczęście nieszczęście, któż to wie?”


Pewien starzec miał syna i konia. Sam nie mógł pracować, ale syn orał pole koniem i z tego żyli.
Pewnego dnia koń im uciekł i syn nie mógł pracować w polu. Wszyscy ludzie współczuli starcowi i mówili, że spotkało go nieszczęście. Jednak starzec im odpowiedział „szczęście nieszczęście, któż to wie?”
Po kilku dniach koń wrócił i przyprowadził ze sobą trzy inne, dzikie konie. Teraz ludzie cieszyli się i mówili, że teraz spotkało go szczęście, ale starzec odpowiedział tak samo jak poprzednio „szczęście nieszczęście, któż to wie?”
Syn zaczął ujeżdżać konie. Z dwoma nie miał problemu, ale trzeci zrzucił go i syn złamał sobie nogę. Ponieważ syn nie mógł pracować w polu, wszyscy współczuli starcowi, bo uważali, że spotkało go nieszczęście. Ale starzec niezmiennie odpowiedział: „szczęście nieszczęście, któż to wie?”
Po kilku dniach armia w drodze na wojnę przechodziła przez wieś i wcielała młodych chłopców. Ponieważ syn miał złamaną nogę został oszczędzony.


Król poszedł z sekretarzem na polowanie. Miał tylko nóż. Przy cięciu zranił się w rękę. Był przekonany, że miał pecha, bo rana przeszkodzi mu w polowaniu. Sekretarz zamiast współczuć królowi powiedział „szczęście nieszczęście, któż to wie?” Król się zdenerwował i wrzucił go do studni.
Później ludożercy złapali króla. Gdy był już w garnku podszedł kapłan i zauważył jego ranę. Ponieważ nie nadawał się na ofiarę wypuścili go na wolność. Wrócił do sekretarza, wyciągnął go i zaczął przepraszać, za wyrządzenie mu krzywdy. Ale sekretarz powiedział, „Krzywda nie krzywda któż to wie? Wyobraź sobie, co by się stało, gdybym poszedł razem z królem.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz