Zbawienie,
zadośćuczynienie (pokuta) i usprawiedliwienie to terminy związane z Katolickim
Dogmatem Soteriologii.
Chrześcijaństwo a
inne koncepcje zbawienia.
Zbawienie znajduje się
w centrum poszukiwań wielu religii istniejących na świecie. Zbawienie jest
przez nie jednak rozumiane często w sposób odległy od chrześcijańskiego
orędzia.
Owe pogańskie nurty
religijności mają jednak szereg elementów wspólnych:
1.
wyzwolenie dotyczy jednostki, a nie wspólnoty;
2. stan świadomości, do
którego dąży wyznawca, wiąże się ze zniesieniem granicy (przekroczeniem
różnicy) między otaczającym uniwersum a jednostką; np. podstawowa formuła
wyrażająca zbawienie w hinduizmie — „atman jest brahmanem"— oznacza akt
poznawczy dający wgląd w podobieństwo istoty duszy indywidualnej (atman) do
duszy świata (brahman); por. buddyjska nirwana;
3. zbawienie jest
wynikiem własnego wysiłku.
Na tym tle
nabierają wyrazistości istotne aspekty chrześcijańskiej soteriologii:
podkreślona jest rola
wspólnoty;
zbawienie nie jest
wyzbyciem się własnej indywidualności, ale jej pogłębieniem; zbawienie jest
boskim darem.
Głowne
wypowiedzi Magisterium Kościoła
Tajemnica zbawienia
jest w centrum chrześcijaństwa i wszystkie określenia dogmatyczne jej w jakimś
stopniu dotyczą.
Sobor
Konstynopolitański I (381)
Najważniejszą
wypowiedzią Kościoła na temat zbawienia jest fragment wyznania wiary przyjęty
na Soborze Konstantynopolitańskim I (381)
Wierzymy [...] w
jednego Pana Jezusa Chrystusa, [...], który dla nas ludzi i dla naszego
zbawienia zstąpił z nieba i przyjął ciało za sprawą Ducha Świętego z Maryi
Dziewicy i stał się człowiekiem
W świetle tego tekstu
okazuje się, że motywem boskiego działania w Chrystusie i celem, ku któremu
ono zmierza, jest obdarowanie człowieka zbawieniem. Zbawczym działaniem jest
przy tym całość wydarzenia Jezusa Chrystusa (Wcielenie, Męka, Śmierć,
Zmartwychwstanie), a nie wyłącznie Jego śmierć.
II Synod w
Orange (529), W dyskusji z
pelagianami, za sprawą św. Augustyna rozwinął się na Zachodzie nurt refleksji
podkreślający znaczenie domowości boskiego działania. Źródłem usprawiedliwienia
grzesznika nie może być jego naturalna sprawiedliwość płynąca z wypełniania
prawa, ale jest nim Boża łaska. II Synod w Orange (529), który okazał się
decydujący w przyznaniu nauczaniu biskupa Hippony istotnej roli w zachodniej
teologii, w dyskusji z mnichami z Lerynu podkreślił związek usprawiedliwienia
ze śmiercią Jezusa:
jak tym, którzy chcą być usprawiedliwieni przez zachowanie prawa, a utracili
łaskę, prawdziwie mówi Apostoł: „jeśli usprawiedliwienie otrzymuje się przez
Zakon, tedy Chrystus umarł daremnie" [Gal 2,21], tak i do tych, którzy
łaskę, jaką poleca i rozpoznaje wiara Chrystusowa, uważają za coś naturalnego,
prawdziwie się odnosi powiedzenie: Jeśli z natury sprawiedliwość, przeto
„Chrystus na darmo umarł". Albowiem tu już było Prawo, a nie
usprawiedliwiało; była i natura, a nie usprawiedliwiała. Przeto Chrystus nie na darmo umarł...
Sobór
Chalcedoński (451)
Pierwsze tysiąclecie
było czasem rozwoju chrystologii w perspektywie pytań o zbawienie. Ogłoszony
na Soborze Chalcedońskim (451) opis ontyczny tajemnicy Chrystusa, jako jednej
osoby istniejącej w dwóch naturach, miał kluczowe znaczenie dla właściwego
rozumienia zbawczego działania Boga w Chrystusie. Rozstrzygnięcie Chalcedonu
kazało bowiem uznać integralność człowieczeństwa Zbawiciela, ściśle choć bez
jakiegokolwiek pomieszania złączonego z bóstwem.
Sobór
Konstantynopolitański III (680-681) wyprowadził z nauki
Soboru Chalcedońskiego wnioski dotyczące działania i woli.
Zgodnie z nauczaniem
świętych Ojców przepowiadamy w Nim [to znaczy w Chrystusie], dwa odnoszące się
do natur chcenia, inaczej dwie wole, oraz dwa odnoszące się do natur działania:
bez podzielenia, bez zmiany, bez podziału i bez zmieszania. Te dwie wynikające
z natur wole w żadnym przypadku nie są sobie przeciwne, jak twierdzili
bezbożni heretycy, lecz Jego wola ludzka, nie sprzeciwiając się ani nie
walcząc, idzie za, a raczej jest posłuszna Jego Bożej i wszechmocnej woli.
Przyjęty opis relacji
ludzkiej woli do boskiej dawał spekulatywną podstawę do odważniejszego
wyrażania biblijnej nauki, zgodnie z którą zbawia posłuszne Bogu, w pełni
ludzkie „tak" Chrystusa, będące odpowiedzią na „nie" Adama (Rz
5,18-19). Zbawienie okazywało się, zgodnie z takim ujęciem, wyzwoleniem
ludzkiej wolności.
Sobór Trydencki
1545 – 1563 zajął się systematycznie
problematyką usprawiedliwienia w odpowiedzi na krytykę protestancką. Starał się
obronić katolicką naukę o zasługiwaniu, przedstawiając zasługiwanie Chrystusa
jako warunek wszelkiego innego. Podstawowymi modelami interpretacji zbawienia
dokonanego w Chrystusie były w związku z tym w soborowym Dekrecie o
usprawiedliwieniu (1547) zasługa i zadośćuczynienie:
[...] ludzie [...] nigdy nie zostaliby usprawiedliwieni, gdyby nie odrodzili
się w Chrystusie, ponieważ przez to odrodzenie za pośrednictwem zasługi Jego
męki udzielona zostaje im łaska, dzięki której stają się sprawiedliwi.
Przyczyny tego usprawiedliwienia są następujące [...] przyczyną zasługującą
jest Jego umiłowany Jednorodzony, nasz Pan Jezus Chrystus, który —- gdy byliśmy
nieprzyjaciółmi (Rz 5,10) — „z powodu wielkiej miłości, którą nas
umiłował" (Ef 2,4), swą najświętszą męką na drzewie krzyża wysłużył dla
nas usprawiedliwienie i zadośćuczynił za nas Bogu Ojcu...
Opublikowane piętnaście
lat później Nauka i kanony o najświętszej ofierze mszy świętej (1562)
Soboru Trydenckiego odwoływały się z kolei w wyjaśnianiu zbawienia do modelu
ofiary przebłagalnej. Będzie o tym szerzej mowa niżej w części poświęconej
ofierze.
Konstytucja Cum
occasione Innocentego X (1653). Przeciw poglądom
jansenistów papież stwierdził: Była to ważna reakcja przeciw nurtowi
augustynizmu, który broniąc absolutnej doskonałości woli boskiej (co Bóg
zamierza, zawsze doskonale wypełnia), chciał ograniczyć uniwersalność dzieła
zbawienia. W imię wyraźnie wyrażonej w Nowym Testamencie powszechnej woli
zbawczej Boga (1 Tm 2,4; 1 J 2,2), twierdzenie jansenistów zostało odrzucone.
Co ciekawe, podobna problematyka pojawiła się w oficjalnym nauczaniu Kościoła
już wcześniej, na wspomnianym II synodzie w Orange (529) i w czasie sporów poświęconych
predestynacji (synod w Quierzy-sur-Oise, 853, synod w Yalence, 855). Odrzucono
wtedy ideę podwójnej predestynacji, zgodnie z którą Bóg miałby przeznaczać od
początku niektórych do zbawienia, innych do potępienia — Bóg nie przeznacza do
potępienia, możliwość potępienia wiąże się z wyborami ludzkiej wolności,
niezgodnymi z wolą Bożą.
Sobór Watykański I
(1869-1870) i II (1962-1965) zdążył rozpocząć pracę
nad schematem drugiej konstytucji dogmatycznej poświęconej wierze katolickiej,
która zawierała rozdział poświęcony łasce Zbawiciela. Przygotowywany tekst
kładł nacisk na pojęcia zasługi i zadośćuczynienia zastępczego {satisfactio
vicańd) w wyjaśnianiu dzieła zbawczego. Wybuch wojny
francusko-niemiecki ej zawiesił pracę nad tym schematem. Na początku obrad Soboru
Watykańskiego II (1962-1965) niektórzy teologowie zwracali uwagę na brak
precyzyjnej definicji dotyczącej zbawienia w dokumentach Magisterium, postulując
uzupełnienie tej luki. Propozycja nie została jednak podjęta — uznano, że
zadaniem tekstów angażujących autorytet Kościoła nie jest wyczerpujący opis
wszystkich tajemnic wiary, lecz wskazywanie właściwego kierunku interpretacji
w razie ich niezrozumienia lub zakwestionowania.
Katechizm
Kościoła Katolickiego (1992). W swojej wykładni
tajemnicy Chrystusa stara się on zachować równowagę między wskazywaniem
zbawczego znaczenia wszystkich tajemnic życia Zbawiciela (KKK 516-518; 606-607)
a przyznawaniem szczególnego miejsca misterium paschalnemu (KKK 571). W
centrum interpretacji śmierci sytuuje pojęcia ofiary paschalnej i ofiary Nowego
Przymierza (KKK 613— -614), podkreślając rolę wolnego ofiarowania —
posłuszeństwa (KKK 615). Nie brak także w wykładzie wskazania na zbawcze
znaczenie tajemnicy wcielenia (KKK 456-463) i zmartwychwstania (KKK 651-655).
Dokumenty Stolicy
Apostolskiej
Dwie instrukcje
Kongregacji Nauki Wiary
Libertatis
nuntius (1984) i Libertatis conscientia (1986)
dotyczyły latynoamerykańskiej „teologii wyzwolenia". Zachęcając do działań
na rzecz ubogich, zwracały one uwagę na redukcyjny — polityczny — charakter
wyzwolenia proponowany przez południowoamerykańskich teologów. Kwestionowały
także możliwość użycia marksistowskiej perspektywy walki klas jako klucza
hermeneutycznego (zob. słownik) do opisu tajemnicy zbawienia i tajemnicy
Kościoła.
Wspólna
deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu (1997),
przygotowana przez Papieską Radę ds. Jedności Chrześcijan i Światową Federację
Luterańską, otworzyła nowe perspektywy w dialogu ekumenicznym. Podjęła kluczowy
dla protestancko-katolickich sporów temat przyjmowania przez człowieka daru
zbawienia. Wspólne sformułowanie nauki o całkowitej zależności ludzkiego
zbawienia od łaski Chrystusa — której dobre czyny człowieka są tylko owocem,
nigdy zaś źródłem — pozwoliło na wycofanie się z wzajemnych potępień .
Deklaracja Dominus
Iesus (2000), wydana przez Kongregację Doktryny Wiary.
Dotyczyła ona zgodnie z podtytułem „jedyności i powszechności zbawczej Jezusa
Chrystusa i Kościoła". Była ona reakcją na rodzące się, głównie w Azji —
pod wpływem spotkań z innymi religiami — chrystologie, które relatywizują w
opisie dzieła zbawienia znaczenie Chrystusa bądź wcielenia.
Stosunkowo mała liczba
orzeczeń dogmatycznych jest dowodem na to, że prawda o zbawieniu narzuca się w
chrześcijaństwie z taką siłą, iż nigdy nie została zanegowana w sposób
bezpośredni i formalny. Jej integralność bywała czasem zagrożona przez niektóre
doktryny chrystologiczne, pewne rozwiązania nauki o relacji między naturą i
łaską czy uwikłanie w zbyt doczesne wyobrażenia o charakterze oczekiwanego
zbawienia. Wzmiankowane trudności nie powinny jednak przesłaniać podstawowego
faktu: uznanie przynoszonego przez Boga w Chrystusie, pochodzącego nie z tego
świata zbawienia jest
oczywistym niekwestionowanym założeniem wszelkiej
chrześcijańskiej dogmatyki.
Aby poprawnie zrozumieć
czym jest zadośćuczynienie (pokuta), zbawienie, usprawiedliwienie konieczny
jest nam kontekst historyczny, który ukaże nam od jakich treści wychodzili
ojcowie kościoła i do czego doszli w swoich rozważaniach.
Soteriologia pierwszego
tysiąclecia. Wokół Chalcedonu.
Sobór w Chalcedonie
(451). „Kto zbawia?"; „co zostało zbawione?"
Rozwój refleksji na
temat zbawienia w pierwszym tysiącleciu wiązał się ściśle z ewangelicznym
pytaniem: kim jest Jezus Chrystus? (Mk 8,27-29 ). Odpowiedzi przesądzającej
na wieki o sposobie interpretacji prawdy o Chrystusie udzielił Sobór w
Chalcedonie (451). Cztery pierwsze wieki wypełnione były sporami
przygotowującymi rozstrzygnięcia Soboru, kolejne wieki z kolei spożytkowane
zostały przez teologów na „trawienie" przedstawionego rozwiązania,
wyciąganie z niego konsekwencji. Decydujący tekst Soboru brzmiał następująco:
„Jednego i tego samego
Chrystusa Pana, Syna Jednorodzonego, należy wyznawać w dwóch naturach, bez
zmieszania, bez zmiany, bez podzielenia i bez rozłączania. Nigdy nie zanikła
różnica natur przez ich zjednoczenie, ale zostały zachowane cechy właściwe obu
natur, które się spotkały, aby utworzyć jedną osobę i jedną hipostazę”
Jedna osoba (=
hipostaza) w dwóch naturach boskiej i ludzkiej, bez zmieszania, bez zmiany,
bez podzielenia i bez rozłączania oto klucz do opisu tajemnicy Chrystusa
uroczyście przyjęty w Chalcedonie. Z punktu widzenia traktatu o zbawieniu
trzeba podkreślić, że rozwiązanie to zrodziło się w ogniu długiej i skomplikowanej
dyskusji, która była inspirowana głównie przez problemy soteriologiczne.
Pytanie „kim jest Jezus?" było bowiem ściśle związane z pytaniem bardziej
podstawowym: „co to znaczy, że Jahwe zbawia w Jezusie?" To ostatnie zaś
rozszczepiało się na dwa uzupełniające się zagadnienia, wokół których ogniskowała
się refleksja chrystologiczna pierwszego tysiąclecia: „kto zbawia?" i „co
zostało zbawione?"
Pytanie „kto
zbawia?" broniło pełni bóstwa Chrystusa. Dla Izraela było rzeczą
oczywistą, iż zbawiać , odpuszczać grzechy, może wyłącznie Bóg (Mt 9,1-7),
udzielanie pełni nowego życia po upadku było prerogatywą wyłącznie boską.
Jeśli Chrystus ma więc zasługiwać na miano „Jahwe zbawia", to musi sam być
Bogiem. Uznanie Chrystusa za zbawiający podmiot prowadziło do uznania boskiej
natury Chrystusa.
Pytanie „co zostało
zbawione?" kazało z kolei bronić integralności ludzkiej natury
Zbawiciela. Zgodnie z przypisywaną św. Atanazemu zasadą, trzeba było uznać, iż
„tylko to, co zostało przyjęte, zostało zbawione". Jeśli zatem w
Chrystusie i przez Chrystusa Jahwe miał człowieka całkowicie i w pełni zbawić,
to Chrystus musiał być w pełni i całkowicie człowiekiem.
Nie będę tutaj
przedstawiał dokładnej nauki Maksyma Wyznawcy, ponieważ jest ona
wprowadzeniem do tego co wywnioskował święty Anzelm. Podaje tylko treść pewnego
listu Maksyma, który mówi o zadośćuczynieniu czyli o pokucie.
List św. Maksyma
Wyznawcy, Miłosierdzie Pańskie wobec pokutujących
Głosiciele prawdy i
wszyscy słudzy Bożej łaski, którzy od samego początku aż do naszych czasów
wyjaśniali nam, każdy w swoim okresie, zbawczą wolę Boga, powiadają, iż nie ma
nic tak drogiego Panu i odpowiadającego miłości jak to, że ludzie nawracają się
do Niego powodowani prawdziwą pokutą.
Aby to ukazać w sposób
bardziej Boski niż inni, najświętsze Słowo Boga i Ojca (samo zresztą i jedyne,
pełne nieskończonej dobroci), poniżywszy się w niewypowiedziany sposób i
nachyliwszy ku nam, raczyło zamieszkać wśród nas. Słowo to, żeby nas pojednać z
Bogiem i Ojcem, uczyniło, wycierpiało i powiedziało za nas to wszystko, co my
sami winniśmy zrobić, gdyśmy jeszcze byli nieprzyjaciółmi i wrogami Boga. Tak
więc znajdując się daleko od błogosławionego życia w wieczności, zostaliśmy do
niego z powrotem wezwani przez Chrystusa.
On bowiem nie tylko
uleczył mocą swoich cudów nasze choroby, lecz przyjął również wszystkie
słabości, jakie nas dręczą, łącznie z poddaniem się śmierci. Sam nietknięty
żadną winą zwrócił zaciągnięty przez nas dług i nie tylko nas uwolnił od
licznych i przerażających nieprawości, ale dał nam w wieloraki sposób poznać,
jak możemy się do Niego upodobnić poprzez postawę wyrozumiałej życzliwości i
doskonałej miłości wobec innych.
Dlatego wołał:
"Nie przyszedłem wzywać do pokuty sprawiedliwych, ale grzeszników".
Bo "nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają".
Przyszedł Chrystus
szukać owcy, która zaginęła. Posłany został do owiec, które zginęły z domu
Izraela. Przez przypowieść o zaginionej drachmie dał nam jasno do poznania, że
przyszedł po to, aby odzyskać obraz, który został pokryty najbardziej cuchnącym
błotem grzechów. Dalej mówi: "Zaprawdę powiadam wam, że radość powstaje w
niebie z jednego grzesznika, który się nawraca".
Tę samą prawdę
podkreślają również inne przypowieści. Oto wędrowiec wpadł w ręce zbójców.
Obdartego z wszystkich szat, poranionego i na pół żywego miłosierny Samarytanin
opatruje winem i oliwą, a wsadziwszy go na swoje juczne zwierzę odwozi do
gospody, zapewniając mu tam opiekę. Opłaciwszy koszty pielęgnacji, obiecuje uiścić
przy powrocie wszystkie dalsze wydatki.
Nad powracającym synem
marnotrawnym pochyla się najlepszy ojciec i obejmując tego, który przez pokutę
wraca do niego, okrywa go znowu blaskiem ojcowskiej chwały, nie wypominając mu
niczego, czym przedtem zawinił.
Z tego samego powodu
owieczkę, która odeszła z Bożej owczarni i błąkała się po górach i wzgórzach,
odnajduje dobry Pasterz. Nie łaje jej ani nie bije, lecz z powrotem
przyprowadza do owczarni nie żałując trudu. Owszem, bierze ją na ramiona i w
rozrzewniający sposób dołącza do reszty stada.
Dlatego Chrystus wołał:
"Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja
was pokrzepię". I dalej: "Weźcie moje jarzmo na siebie",
nazywając jarzmem przykazania bądź też życie inspirowane Ewangelią. A wielki
ciężar pokuty, który wydaje się uciążliwy, określa jako lekki, mówiąc:
"Jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie".
Gdy zaś uczy o
świętości Boga i Jego dobroci, mówi rozkazując: "Bądźcie święci, bądźcie
doskonali, bądźcie miłosierni jak Ojciec wasz niebieski".
"Odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone". I wreszcie:
"Wszystko, cobyście chcieli, żeby ludzie wam czynili, i wy im
czyńcie".
Soteriologia św.
Anzelma (1033-1109).
Mimo nowatorskiego
charakteru dzieła Maksyma, za początek nowej epoki uznaje się pytanie
postawione przez św. Anzelma Cur Deus homo (Dlaczego Bóg stał się
Człowiekiem)
Św. Anzelm zaproponował
nowy model interpretacji zbawienia jako zadośćuczynienie. Zgodnie z tym modelem
dzieło zbawienia należało rozumieć jako wynik wolnego działania Chrystusa w
imieniu grzeszników, które osiąga swój szczyt w dobrowolnym darze z własnego
życia złożonym na krzyżu. Oczywiście, rola wolnej woli i działania Chrystusa
została już zauważona wcześniej w pierwszym tysiącleciu zwłaszcza przez
Maksyma. Był on obrońcą wolnego działania Chrystusa, jednakże jego rozważania
koncentrowały się na opisie ontycznym tajemnicy Zbawiciela. Wielki teolog
Wschodu z uporem przedstawiał Chrystusa jako posiadającego integralną ludzką
wolę, chcąc w ten sposób doprecyzować sformułowanie Chalcedonu.
Swoją nauką o
zadośćuczynieniu Anzelm wytyczał nowy szlak, który, choć w doskonałej zgodzie z
konkluzją chalcedońską, nie był wyłącznie komentarzem do opisu ontycznego
zaproponowanego na soborze. Od dominującego w pierwszym tysiącleciu pytania
„kim powinien być Jezus Chrystus, aby nas zbawić?", Anzelm przeprowadza
soteriologię do charakterystycznej dla drugiego tysiąclecia perspektywy: „czego
powinien dokonać Jezus Chrystus, aby nas zbawić?".
Różnice między
tysiącleciami. Tendencja fizyczna i moralna
Różnicę między
soteriologią pierwszego i drugiego tysiąclecia charakteryzuje się czasem za
pomocą terminów technicznych: tendencja fizyczna i moralna. W pierwszym
tysiącleciu dominowała tendencja fizyczna, w drugim tendencja moralna.
- Tendencja fizyczna
(od gr. Physis, natura) widzi źródło zbawienia w zjednoczeniu
natury boskiej i ludzkiej w Chrystusie;
-Tendencja moralna
(„moralna" w języku scholastyki znaczy „odnosząca się do działania")
w Chrystusowym działaniu, w wyborach Jego wolności.
ZADOŚĆUCZYNIENIE
To model
interpretacji śmierci Chrystusa jako tajemnicy zbawienia. Termin nie jest
biblijny. Pochodzi z prawa rzymskiego. Satisfacere to dosłownie „uczynić
dość". Zadośćuczynienie nie oznaczało całkowitego zwrotu długu lub
całkowitej naprawy wyrządzonego zła, ale uczynienie czegoś, co po zaaprobowaniu
przez osobę pokrzywdzoną uznawano za wystarczającą rekompensatę za szkody.
Pierwszym, który zastosował ten termin w kontekście pokutnym do grzesznika,
był Tertulian. Używa go też św. Ambroży. To jednak św. Anzelm z Canterbury w
swym dialogu Cur Deus homo {Dlaczego Bóg stał się człowiekiem) uczyni
zeń centralne pojęcie teologii zbawienia.
Rozumowanie
Anzelma
Zanim prześledzimy
rozumowanie Anzelma, warto zdać sobie sprawę z kontekstu jego propozycji. Opat
Canterbury chce odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Bóg stał się człowiekiem. Co
ciekawe, w tej pracy przyświeca mu intencja, która pojawiła się już wcześniej.
W prologu do Monologionu Anzelm wyznaje:
[Niektórzy bracia]
uwzględniając bardziej swe własne życzenie, aniżeli łatwość samego
przedsięwzięcia czy też moje możliwości, z góry wyznaczyli mi również
następującą formę spisania tych rozmyślań: aby absolutnie nic nie było w
nich dowodzone powagą Pisma [świętego], lecz by do uznania, że jest tak,
jak się twierdzi u kresu poszczególnych dociekań... zmuszała od razu
konieczność rozumowa i ujawnił to jasno blask prawdy.
Podobną taktykę
intelektualną stosuje Anzelm w Cur Deus homo. We wstępie do swego dzieła
sygnalizuje, iż chce się zastanawiać nad tytułowym pytaniem, „jakby nic nie
było wiadomo o Chrystusie" {quasi nihilsciatur de Christo). Oznacza
to, że jego intencją jest niejako wydedukowanie wcielenia, wykazanie, że było
ono konieczne, wziąwszy w nawias to, co dzięki historii zbawienia wiemy o
samym Zbawicielu.
Warto wspomnieć także o
podobieństwie do drugiego, wcześniejszego i chyba najbardziej znanego dzieła.
W Proslogionie Anzelm zaproponował swój słynny dowód ontologiczny, który
do dziś wzbudza namiętne dyskusje. Zgodnie z tym dowodem Bóg jest „czymś, ponad
co niczego większego nie można pomyśleć" {aliquid quo nihil maius
cogitari possit). W Cur Deus homo Anzelm stara się zastosować tę
samą figurę myślową do sprawiedliwości i miłosierdzia, które manifestują się
we wcieleniu. Dobrowolnie przyjęta przez Syna Bożego śmierć jest tak doskonałą
realizacją obydwu przymiotów, że nie da się pomyśleć od niej doskonalszej.
Innymi słowy, sprawiedliwość i miłosierdzie, które nam jawią się jako różne
rzeczywistości podniesione w Chrystusie do najwyższej doskonałości, odnajdują w
Nim swoją ostateczną jedność.
I. Po
każdym grzechu („kradzieży") potrzebne jest zadośćuczynienie bądź kara.
Wszelki grzech jest dla
Anzelma rodzajem kradzieży: zabraniem Bogu tego, co Mu się słusznie należy.
Wiąże się z obrazą honoru Boga. Zarazem jest też zaburzeniem porządku
sprawiedliwości. (Anzelm opisuje grzech za pomocą dostępnych i zrozumiałych w
jego epoce obrazów, takich jak kradzież, obraza honoru; rozumie go jednak
jednocześnie metafizycznie jako naruszenie boskiej harmonii.)
Zaburzenie porządku
sprawiedliwości musi zostać usunięte. Może to się dokonać albo siłą, przez
karę, albo dobrowolnie, przez zadośćuczynienie. To dobrowolne zadośćuczynienie
musi obejmować dwa elementy: naprawę zaburzonego porządku (uszanowanie honoru
Boga), a zarazem kompensatę bólu.
II.
Człowiek jest niezdolny do zadośćuczynienia.
Człowiek nie może
dokonać sam zadośćuczynienia, bo wszystko, na co mógłby się zdobyć , pokuta,
serce pokorne, wstrzemięźliwość, różne rodzaje prac cielesnych, miłosierdzie wobec
innych, posłuszeństwo, należy się Bogu, nawet gdyby grzech nie został
popełniony, na mocy samego faktu pochodzenia człowieka od Boga. Mając od Boga
wszystko, w punkcie wyjścia jesteśmy Mu już winni wszystko. By dokonać
zadośćuczynienia, człowiek musiałby więc Bogu ofiarować „coś, co jest większe
niż wszystko, co jest poza Bogiem" {aliquid majus quam omne ąuodpraeter
Deum est,. Nie stać nas na taki dar.
Z drugiej strony, gdyby
nawet przyjąć, że tych wszystkich dzieł posłuszeństwa i miłości człowiek nie
jest Bogu winien z powodu stworzoności swojej natury, to człowiek wciąż byłby
niezdolny do zrekompensowania swojej niewierności, gdyż Bóg domaga się zadośćuczynienia
odpowiadającego wielkości popełnionego grzechu. Zgodnie z tą zasadą najmniejsze
świadome wykroczenie przeciw Bożej woli, będąc obrazą majestatu nieskończonego
Boga, ma wartość nieskończoną.
III.
Zadośćuczynienie jest konieczne dla wypełnienia Bożego planu.
Zadośćuczynienie nie
jest wyłącznie czymś potrzebnym człowiekowi, jest także czymś koniecznym dla
Boga. Dlaczego? Bóg nie może zaakceptować stworzenia człowieka „na próżno"
i zrezygnować z realizacji swojego zamysłu względem stworzeń. By Jego plan
mógł się zrealizować, potrzeba, by państwo Boże pomniejszone przez grzech
aniołów zostało na nowo wypełnione dzięki ludziom.
Oczywiście, ta
„konieczność" wypełnienia Bożego zamysłu zbawienia nie wiąże się z
jakimkolwiek zewnętrznym przymusem, jakiemu Bóg miałby być poddany. Chodzi o
konieczność, która jest „nieporuszonością boskiej łaskawości, którą Bóg posiada
dzięki sobie samemu, a nie komuś innemu, i dlatego w sensie niewłaściwym mówi
się o konieczności".
IV. Tylko
Bóg-Człowiek może wypełnić zadośćuczynienie, które zbawia człowieka.
Z jednej strony to do
człowieka należy zadośćuczynić, ale żaden człowiek nie jest w stanie tego
dokonać. Nikt nie może Bogu ofiarować czegoś, co jest większe niż wszystko, co
jest poza Bogiem. Z drugiej strony tylko Bóg byłby w stanie dokonać zadośćuczynienia
godnego Boga, ale nie miałoby ono znaczenia dla człowieka, gdyby Bóg uczynił je
w miejsce człowieka, będąc wyłącznie Bogiem. Narzuca się więc rozwiązanie:
Jeśli jest więc
koniecznym [...] by państwo niebieskie było prowadzone do doskonałości wraz z
ludźmi, i jeśli to nie jest możliwe bez wspomnianego zadośćuczynienia, którego
nikt nie może dokonać poza Bogiem, i nikt nie powinien poza człowiekiem, jest
konieczne, by dokonał go Bóg-człowiek.
V.
Zadośćuczynieniem może być tylko w wolny sposób przyjęta śmierć Boga-Człowieka.
Wiemy już, kto może
dokonać zadośćuczynienia. Pozostaje odpowiedź na pytanie, jak to się może stać.
Jak wiadomo, potrzebne są dwa elementy: przywrócenie zaburzonego porządku i
kompensata bólu. Przywrócenie porządku dokonuje się przez uszanowanie honoru
Boga, poddanie się całkowicie Bożej woli. Co jednak może hytpretium doloris,
określanym jako „coś, co jest większe niż wszystko, co jest poza
Bogiem"? Miałoby to przecież być coś niestworzonego...
Chrystus jest bez
grzechu, nie jest więc poddany śmierci, która dosięga człowieka tylko jako
konsekwencja grzechu. Nie musi więc umrzeć, ale może umrzeć w sposób całkowicie
wolny. Chrystus może zatem ofiarować Bogu coś, co nie należy do porządku
stworzonego, śmierć Boga-człowieka, i może to uczynić nie tytułem należności.
Tutaj właśnie Anzelm sytuuje możliwość zadośćuczynienia przez Boga-Człowieka:
śmierć Chrystusa ofiarowana w sposób wolny, oto pretium doloris.
Zadośćuczynienie
dokonane przez Boga-Człowieka jest pojednaniem, dojściem do ostatecznej
jedności, sprawiedliwości i miłosierdzia, od czego nic większego nie da się
pomyśleć:
Boże miłosierdzie,
które, jak ci się wydawało, miało być utracone, kiedyśmy rozważali Bożą
sprawiedliwość i grzech człowieka, ukazało się nam jednak tak wielkie i tak
bardzo zgodne ze sprawiedliwością, że nic większego i sprawiedliwszego nie da
się pomyśleć. Cóż bowiem bardziej miłosiernego można by pomyśleć od tego, że
Bóg Ojciec mówi do grzesznika, który został skazany na wieczne kary i nie ma
niczego, co pozwoliłoby mu się od nich uwolnić: weź mojego Jednorodzonego i daj
Mi Go za siebie; a Syn: weź Mnie, a Ja ciebie zbawię? Tak mówią równocześnie,
kiedy wzywają i pociągają nas do wiary chrześcijańskiej. Co jest także bardziej
sprawiedliwe od tego, że ktoś, komu się przekazuje kwotę, która jest większa od
wszelkiej winy, odpuszcza każdą winę, jeżeli tę zapłatę przekazuje się z należną
miłością.
Poprosze przetlumaczyc na jezyk ukr. pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń