...

sobota, 28 listopada 2020

1. POWSTANIE ZRANIEŃ PSYCHICZNYCH I ICH WPŁYW NA ŻYCIE CZŁOWIEKA.

 

1.         POWSTANIE ZRANIEŃ PSYCHICZNYCH I ICH WPŁYW NA ŻYCIE CZŁOWIEKA.

 

Zastanówmy się nad tym, w jaki sposób powstają zranienia psychiczne, a następnie, w jaki sposób mogą one wpływać na życie człowieka i być przyczyną nowych cierpień, w jaki sposób mogą ograniczyć ich rozwój i przyczynić się do podejmowania decyzji, których konsekwencją może być cierpienie ich własne lub wielu innych ludzi.

 

1. Motor działania człowieka.

 

Działaniem człowieka kierują zasadniczo dwie siły. Jedną z nich jest pragnienie, natomiast drugą jest lęk.

 

-Pragnienia, to wewnętrzna presja do zdobycia jakiegoś dobra

 

-Lęki, to wewnętrzna presja do uniknięcia jakiegoś niebezpieczeństwa, poprzez ucieczkę lub zniszczenie źródła zagrożenia.

 

-Skąd wiemy, że coś jest dobre i należy to zdobyć, a coś jest złe lub niebezpieczne i należy tego unikać lub zniszczyć to?

 

-Nasze pragnienia oraz lęki są kształtowane przez wychowanie, edukację, doświadczenia, analizę, poznanie intelektualne, czyli inaczej nasz światopogląd (wartości, wiara itd.)

 

2.         Związane z tym problemy.

 

-Nasze poznanie może być błędne, a przez to nasze uświadomione pragnienia i lęki mogą nie odpowiadać rzeczywistości (możemy pragnąć tego, co nie jest rzeczywistym dobrem lub lękać się tego, co nie jest rzeczywistym zagrożeniem). Jeżeli znamy nasze pragnienia i lęki, istnieje możliwość ich korekty lub nawet możliwość działania wbrew nim.

 

-Nie jesteśmy świadomi części naszych pragnień i lęków, dlatego też nasze motywacje mogą być nieświadome. (Dopóki nasze motywacje ukrywają się nie możemy ich korygować. Utrudnione jest także działanie wbrew tym pragnieniom lub lękom. Dlatego też mają one większy wpływ na nasze postępowanie, niż motywacje uświadomione.)

 

-Istnieje możliwość konfliktu między uświadomionymi motywacjami, a motywacjami nieuświadomionymi.

 

3.         Dążenie do stabilności poprzez zaspokajanie własnych potrzeb i pragnień.

 

-Człowiek instynktownie dąży do osiągnięcia równowagi (stabilizacji).

-Odczuwanie jakiegoś pragnienia lub lęku narusza stabilizację.

-Ich uciszenie jest potrzebne do uzyskania utraconej równowagi.

 

4.         Satysfakcja

 

Osiągnięcie celu działania, czyli zaspokojenie oczekiwań owocuje poczuciem satysfakcji i uzyskaniem utraconej równowagi.

 

 

5.         Frustracja

Konsekwencją doświadczenia zawodu, czyli nie osiągnięcie celu działania powoduje frustrację. Ta frustracja jest zranieniem psychicznym. Wobec tego możemy powiedzieć, że zranienie psychiczne wynika z naruszenia lub zburzenia wewnętrznego ładu, czyli psychicznej równowagi człowieka. Tego rodzaju zranienia mogą być skutkiem nie spełnionych oczekiwań (zawodów lub rozczarowań).

 

Rozczarowania mogą być:

-Realne (kiedy ktoś rzeczywiście zawiódł, kiedy spotkała nas niesprawiedliwość)

-Iluzoryczne (kiedy nie spełniły się nasze nierealistyczne oczekiwania)

 

Mogą to być:

-odrzucenia lub zdrady;

-opuszczenia (śmierć rodziców, rozwód, adopcja);

-bycia wyśmianym lub poniżonym;

-bycia niezrozumianym;

-poczucia samotności;

-bycia oszukanym lub wykorzystanym,

-przemocy (fizycznej, emocjonalnej, seksualnej).

Jakie oczekiwania kryją się za tymi zranieniami?

 

6.         Skutki zranień psychicznych (konsekwencje doznania krzywdy)

 

-Równowaga psychiczna zostaje zburzona.

Życie uczuciowe człowieka zostaje zdominowane przez cierpienie i ból, trudne do zniesienia napięcie. Naturalnie pojawia się potrzeba obrony, wyzwolenia z tego stanu.

 

-Człowiek zostaje pozbawiony poczucia kontroli w drastyczny sposób.

Poczucie kontroli (przekonanie o możliwości wywierania wpływu na otaczający nas świat, na samego siebie) jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka. Stąd pojawia się poczucie bezsilności, zagrożenia, bezbronności wobec zagrożeń.

 

 -Człowiek traci poczucie bezpieczeństwa.

Potrzeba bezpieczeństwa przynagla człowieka do „porządkowania” swojego świata. Pomaga temu wiara w trwałość związku z istotnymi osobami, wiara w prawdziwość pewnych zasad, przyswojenie sposobu zaspakajania swoich oczekiwań, potrzeb. Sytuacja krzywdy burzy ten z trudem zbudowany porządek. Wprowadza chaos do życia człowieka.

 

-Człowiek traci poczucie wartości samego siebie.

 

6.         Swoje zranienie (frustrację) człowiek może odczuwać jako:

 

1.            Poczucie krzywdy

2.            Poczucie bezsilności

3.            Poczucie zagrożenia

4.            Poczucie niesprawiedliwości (niezasłużona przykrość, kara)

5.            Chaos (Utrata poczucia kontroli)

6.            Brak własnej wartości.

7.            Rozżalenie

8.            Poczucie zawodu

9.            Zmartwienie

10.          Wrogość

11.          Pragnienie zemsty itd.

 

8.         Reakcje na zranienia.

 

Psychiczne zranienie jest podobne do zranienia fizycznego. Podobnie jak zranienie fizyczne stanowi zagrożenie dla ciała, tak samo zranienie psychiczne stanowi zagrożenie dla psychiki. Dlatego też bardzo często działamy instynktownie. Niestety bardzo często zamiast pomagać, często szkodzimy sobie.

Bolesne przeżycie przede wszystkim narusza poczucie bezpieczeństwa oraz równowagę psychiczną człowieka. Wprawdzie na początku niektóre emocje towarzyszące zranieniu mogą dawać jakieś poczucie satysfakcji, czy też być źródłem jakieś energii, to ostatecznie są wielkim cierpieniem, od którego człowiek pragnie uciec. Pragnie powrócić do stanu równowagi.

 

W tym celu możliwe jest:

 

A.            Tłumienie

B.            Rozładowanie

C.            Wynagrodzenie

D.            Przebaczenie

 

(Przebaczenie jest akceptacją bolesnego doświadczenia. Tej akceptacji nie należy mylić z aprobatą tego faktu, jakim było bolesne przeżycie. Przez dobrze pojętą akceptację człowiek integruje bolesne doświadczenie z własnym życiem, przez co „unieszkodliwia” je, przerywając niszczącą relację z tym, który go zranił.)

 

Trzy pierwsze możliwości, mogą dać chwilową ulgę, ale nie rozwiązują problemu, gdyż rana ciągle pozostaje niezagojona. Bardzo często są czynami grzesznymi, sprzeciwiającymi się uznawanym przez nas wartościom. Z jednej strony mogą być przyczyną nowego zła, niejednokrotnie większego niż to, które spowodowało nasze zranienie. Stwarzają lub wzmacniają naszą niewłaściwą więź z rzeczami stworzonymi (uzależnienie, zniewolenie przez grzech) oraz wzmacniają nieuświadomione motywacje (bezpodstawne oczekiwania wobec siebie samego, innych ludzi, całego świata i Boga), przez co człowiek staje się jeszcze bardziej narażony na nowe zranienia.

 

Jeśli wspomnienie jakiegoś bolesnego przeżycia nie zostanie uzdrowione i człowiek ten nie przebaczy winowajcy, jego wysiłki nie będą zmierzały do osiągnięcia jakiegoś rzeczywistego dobra, ale do przywrócenia poczucia bezpieczeństwa oraz równowagi wewnętrznej, czyli będą wzmacniały iluzję, w której żyje człowiek.

 

9.         Formy działań zmierzających ku niwelacji bólu lub szybkiemu przywrócenia utraconego poczucia równowagi psychicznej.

 

-ZEMSTA

 

Po doświadczeniu zranienia ludzie starają się odzyskać to, co utracili (np. poczucie własnej wartości poczucie bezpieczeństwa, poczucia kontroli, poczucie sprawiedliwości itd.).

Bardzo często pierwszą reakcją na doświadczoną niesprawiedliwość, lub też inne zranienia jest chęć zemsty. Celem zemsty na pewno nie jest sprawiedliwość, ale raczej rozładowanie emocjonalne, przywrócenie równowagi sił, czy też nawet zdobycie przewagi psychicznej lub fizycznej, nad tym, który okazał się mocniejszy od nas. Zemstą kieruje przekonanie, że ten, który nas zranił, jest wstanie oddać nam (możemy odebrać od niego) to, co utraciliśmy.

Mimo, że starotestamentowe prawo „oko za oko, ząb za ząb”, dalekie jest od miłosiernej postawy wobec winowajcy, jest jednak znacznie bardziej sprawiedliwe niż zasada; „ręka za palec”. Ponieważ na skutek odpłacania z nawiązką, początkowi oprawcy stają się ofiarami, także oni, czują się zobowiązani do zemsty. W ten sposób zostaje wprowadzona w ruch pewna reakcja łańcuchowa, której owocem jest jedynie eskalacja zła. W konsekwencji cierpi coraz to większa liczba ludzi, a rzeczywisty problem nigdy nie jest zauważony, ani tym bardziej rozwiązany.

Sprawa ma się nieco inaczej, gdy jesteśmy zdecydowanie w słabszej pozycji, niż osoba lub instytucja, przez którą zostaliśmy zranieni. Bezpośrednia zemsta może być niemożliwa. Pod wpływem olbrzymiej frustracji, człowiek taki może zacząć „mścić” się na niewinnych osobach, oczywiście tych, które są słabsze. Takie postępowanie jest chyba istotą aktów terrorystycznych. Postępowanie takie może być nawet nieświadome. Człowieka może nawet zdawać sobie sprawę z tego, że takie działanie nie poprawi własnej sytuacji, a co najwyżej może ją pogorszyć, ale podświadome pragnienie zemsty, rozładowania frustracji, czy też wyrównania rachunku, będzie kierowało jego czynami i wbrew własnej woli będzie szkodził sobie i innym.

Zemsta może także przybrać formę obrażenia się na świat, Boga i ludzi. „Jeżeli nie chcieliście mi pomóc, obronić mnie przed tym złem, to znaczy, że wam na mnie nie zależy. W takim razie mi też na was nie zależy. Nie muszę wam pomagać. Nie muszę nic dla was robić. Dajcie mi spokój.” Człowiek taki zamyka się w sobie, może bezpośrednio nie czyni niczego złego, jednak odrzucając okazję do przyjęcia dobra od innych, jak również szansę obdarowania dobrem innych, i przez to wyrządza szkodę sobie oraz innym ludziom.

Człowiek może także uznać samego siebie za winnego swojemu cierpieniu i skierować złość na siebie (depresja). Może to być chęć wymierzenia sobie kary, ale bardzo łatwo może przerodzić się w autodestrukcyjne zachowanie.

 

-SAMOOBRONA

 

Zraniony człowiek świadomie lub mniej świadomie boi się podobnego doświadczenia i swoim zachowaniem usiłuje bronić się przez taką możliwością poprzez unikanie podobnych sytuacji. Na przykład człowiek, który doświadczył jakiegoś upokorzenia po tym, jak publicznie popełnił jakiś błąd, może unikać występów publicznych. Chłopak, który został odrzucony, przez jakąś dziewczynę, może nie mieć odwagi wyrazić swoje zainteresowanie inną dziewczyną.

Zgodnie z zasadą „najlepszą obroną jest atak”, niektórzy ludzie mogą usiłować nie tylko uniknąć sytuacji, którą uważają za niebezpieczną, ale nawet starać się nie dopuścić do jej zaistnienia. Wtedy mogą przyjmować postawy agresywne i ranić innych ludzi.

Człowiek taki nie kieruje się świadomie chcianym dobrem, ale czasami nawet nie w pełni uświadomionymi pragnieniami uniknięcia cierpienia. W swoim działaniu nie jest wolny. Ciągle odczuwa lęk i ucieka przed ewentualnym niebezpieczeństwem, niejednokrotnie w tym celu tworzy swój własny iluzyjny świat lub korzysta z pomocy alkoholu, narkotyków, pracy, rozrywki i innych licznych możliwości, których dostarcza współczesny świat. Takie zachowanie jest bardzo dużą przeszkodą w rozwijaniu swoich możliwości, we wzrastaniu i dojrzewaniu.

 

-PRÓBA NADANIA SENSU

 

Człowiek może próbować odnaleźć przyczynę swojego bolesnego przeżycia. Przyczyny tej szuka nie po to, aby przebaczyć, ale po to, aby odzyskać utracone poczucie bezpieczeństwa. Kiedy znajdzie przyczynę, będzie mógł w przyszłości uniknąć podobnego doświadczenia. Najczęściej przyczyny tej szuka w sobie, gdyż ewentualne znalezienie własnego błędu, mogłoby przywrócić poczucie kontroli nad swoim losem. W przyszłości można byłoby uniknąć podobnego cierpienia, poprzez ustrzeganie się przed podobnym błędem. Jest to inna forma samoobrony. Na przykład, kiedy uznam, że doświadczone cierpienie było karą Bożą za mój grzech, mogę w przyszłości uniknąć tej kary poprzez unikanie tego grzechu.

Gdyby przyczyna była niezależna ode mnie, problem jest poważniejszy. Nie mam kontroli.

Jestem bezsilny. Nie mam nadziei. Nie mogę się czuć bezpiecznie.

Takie działanie psychiki człowieka tłumaczy, dlaczego wyobrażenie Boga, jako Sprawiedliwy Sędzia jest tak bardzo powszechne i atrakcyjne. Niestety ludzie najczęściej nie dostrzegają wielkiej ceny, którą muszą płacić za uzyskane w ten sposób poczucie kontroli własnego życia.

Gdy cierpienie wynikło rzeczywiście z mojej winy, powyższe myślenie może być bardzo korzystne (rzucenie palenia, zaprzestanie jazdy po pijanemu itd.) Jednak, gdy rzeczywista przyczyna cierpienia nie jest we mnie pojawia się olbrzymi problem, który dobrze ilustruje doświadczenie pewnej młodej dziewczyny.

Dziewczyna ta została zgwałcona przez gang młodocianych chłopców. Po tym dramacie przez wiele lat dręczyła się pytaniami takimi jak: „Może byłam ubrana wyzywająco?” „Może coś było w moim chodzie?” „Może za słabo się broniłam?” „Może za cicho krzyczałam?” „Może to dlatego, że poszłam na wagary?”

Jeżeli człowiek nie dopatrzy się żadnego błędu, żadnej winy w swoim postępowaniu, może dojść do wniosku, że „widocznie taki już jest,” że „takie jest jego życie,” „taki jego los”, „takie przeznaczenie”. W konsekwencji człowiek może stracić poczucie własnej wartości lub godności i bardzo zniekształcić obraz samego siebie. Ponieważ nie może zmienić wyobrażenia o samym sobie, zmienia swoje życie i dopasowuje je do tego zniekształconego wyobrażenia. (Problem samo realizujących się proroctw. Jeżeli człowiek np. nie wierzy w swój sukces i przewiduje swoją porażkę, bardzo często przegrywa, pomimo realnych szans na zwycięstwo.)

Zgwałcona dziewczyna, nie dopatrzyła się żadnej winy w swoim zachowaniu, ale doszła do wniosku, że widocznie jest bezwartościowa, nie jest godna niczyjego szacunku i najlepszym dla niej zawodem będzie prostytucja. W konsekwencji tego przekonania, rzeczywiście przez kilka lat pracowała jako prostytutka.

 

-NAŚLADOWANIE WŁASNYCH DRĘCZYCIELI

 

Powszechnie znany jest fakt, że wielu rodziców, którzy w dzieciństwie doświadczyli jakichś form przemocy od swoich rodziców, w ten sam sposób traktują swoje dzieci.

W wojsku i innych instytucjach ludzie, którzy doświadczali różnych przykrości od swoich starszych kolegów, naśladują ich zachowanie, gdy sami staną się starszymi.

Może to być problem pewnego wdrukowania wzorca zachowań. Dziecko nabiera wewnętrznego przekonania, że być rodzicem to znaczy bić swoje dzieci. Innego sposobu traktowania swoich dzieci nie zna.

Wielu ludzi traktuje odgrywanie takich ról (starszy rolę tego, który bije, a młodszy tego, który jest bity), jako naturalny proces i nawet tego nie kwestionuje. Możliwe także, że w ich przekonaniu otrzymane cierpienia wtedy, gdy byli słabi, daje im prawo do zadawania cierpień teraz, kiedy są mocni. Takie zrozumienie, może rzeczywiście nadać im poczucie sensowności własnym bolesnym przeżyciom, jednak jest ono okupione olbrzymią ceną. Eskaluje cierpienie i uniemożliwia ludziom, czynienie prawdziwego dobra, utrwala patologiczne relacje międzyludzkie, które szkodzą obu stronom, a w rzeczywistości całemu społeczeństwu.

 

-WYNAGRODZENIE

 

Gdy zraniony człowiek zacznie rozczulać się nad sobą, może szukać wyrazów zrozumienia i litości u innych ludzi. Zdobycie współczucia może dać mu poczucie jakiejś ulgi, ale nie rozwiązuje problemu. Swoim zachowaniem, człowiek taki jedynie utrwala swój stan. Marnując czas i siły na poszukiwanie litości innych, nie jest w stanie zrobić niczego dla rzeczywistego dobra.

Człowiek taki może nawet uzależnić się od współczucia innych ludzi, a nawet uzyskiwanie takiego współczucia uznać za swoje prawo i jego dostarczanie za obowiązek innych ludzi. Nie uzyskanie „zrozumienia” i współczucia, może spowodować dużą frustrację i wyrazić się w jakimś emocjonalnym wybuchu.

 

-USPRAWIEDLIWIANIE SWOICH BŁĘDÓW

 

Zraniony człowiek może także wykorzystywać swoje bolesny doświadczenie do usprawiedliwiania swoich słabości, wad, czy też błędów. „To dlatego, że wtedy zostałem tak skrzywdzony.” „Gdybym nie był tak traktowany w dzieciństwie, moje życie wyglądałoby całkiem inaczej.” W ten sposób człowiek ten właściwie stwierdza, że jego życie nie zależy od niego, a odpowiedzialność za swoje zachowanie, czy też nawet całe życie przerzuca na doświadczenie z przeszłości. W ten sposób pozbawia się motywacji do działania w kierunku rozwoju własnego życia, pozbawia się także energii, której każdy potrzebuje do właściwego rozwoju. Nie jest w stanie stać się naprawdę dorosłym i odpowiedzialnym człowiekiem.

 ĆWICZENIE

„Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę - to właśnie czynię. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre. A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech. Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło.” Rzymian 7:15-21

 

Zranienia mogą być skutkiem między innymi:

 

-różnych rozczarowań (realnych, kiedy ktoś rzeczywiście zawiódł, lub iluzorycznych, kiedy nie spełniły się nasze nierealne lub szkodliwe oczekiwania);

-odrzucenia lub zdrady;

-opuszczenia (śmierć rodziców, rozwód, adopcja);

-bycia wyśmianym lub poniżonym;

-bycia niezrozumianym;

-poczucia samotności;

-bycia oszukanym lub wykorzystanym,

-przemocy (fizycznej, emocjonalnej, seksualnej).

 

Nieuleczone zranienia z przeszłości, mogą kierować życiem człowieka i być przyczyną nowych cierpień, mogą także ograniczyć ich rozwój i przyczynić się do podejmowania decyzji, których konsekwencją może być cierpienie własne lub cierpienie wielu innych ludzi.

 

Bolesne przeżycie przede wszystkim narusza poczucie bezpieczeństwa (akceptacji, kontroli) oraz równowagę psychiczną człowieka. Jeśli psychiczne zranienie nie zostanie uzdrowione, wysiłki tego człowieka nie będą zmierzały do osiągnięcia jakiegoś rzeczywistego dobra, ale do przywrócenia poczucia bezpieczeństwa oraz równowagi wewnętrznej.

 

 

Te wysiłki mogą przyjmować różnorodne formy.

 

-ZEMSTA

 

-SAMOOBRONA

 

-PRÓBA NADANIA SENSU

 

-NAŚLADOWANIE WŁASNYCH DRĘCZYCIELI

 

-WYNAGRODZENIE

 

-USPRAWIEDLIWIANIE SWOICH BŁĘDÓW

 

 

 

REFLEKSJA OSOBISTA

 

1.            Czy doświadczasz w swoim życiu wewnętrznego konfliktu, o którym mówi św. Paweł w Rz 7,15?

-bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę.

-bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie.

-nie czynię dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę.

-gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło.

 

a)            Jaka jest przyczyna tego konfliktu?

b)            Czy widzisz możliwości rozwiązania tego konfliktu?

 

2.            Przypomnij sobie jedno z twoich większych bolesnych przeżyć.

a)            Czy to przeżycie także dzisiaj jest źródłem lęku, niepewności, braku poczucia bezpieczeństwa, lub innych negatywnych uczuć lub emocji?

 

b)            Czy to uczucie może być w jakiś sposób przyczyną pychy, chciwości, nieczystości, zazdrości, braku umiaru w jedzeniu i piciu, gniewu, lenistwa lub innych egoistycznych zachowań?

 

3.            Czy znasz ludzi, których życie zostało zrujnowane przez jakieś bolesne doświadczenie?

 

 

 

 

 

 

 

 

OD FAŁSZYWEGO JA - DO PRAWDZIWEGO JA

 

OD FAŁSZYWEGO JA - DO PRAWDZIWEGO JA




1. ZACHOWANIE, MOWA, CZYNY, POSTAWY itd.      

2. SYTUACJE, WYDARZENIA, POSTAWY I REAKCJE POSTAWY I REAKCJE LUDZI 

3. FRUSTRACJA  

4. NIEPRZYJEMNE EMOCJE: ZMARTWIENIE, APATIA,  ZŁOŚĆ, POŻĄDLIWOŚĆ, ZAZDROŚĆ,  WROGOŚĆ, WSTYD, PYCHA itd.

5. KOMENTARZE I WYOBRAŻENIA, KTÓRE ROZPALAJĄ EMOCJE (CHIŃCZYK ŚCIEKAJĄCY KAPUSTĘ)

6. OSOBISTA HISTORIA, TEMPERAMENT, ENNEAGRAM (https://enneagram-test.hanzo.pl/)

7. BURZA EMOCJONALNA

8. A) TŁUMIENIE B) ROZŁADOWANIE C) WYNAGRODZENIE, POCIESZENIE,

9. WZMOCNIENIE NIEUŚWIADOMIONYCH MOTYWACJI (WZMOCNIENIE FAŁSZYWEGO JA)

(1) Skonstruowany we wczesnym dzieciństwie emocjonalny program, kieruje naszym zachowaniem w taki sposób, aby istniejące w naszej nieświadomości pragnienia, wymagania i oczekiwania naszego fałszywego ja były zaspokojone. Nasze fałszywe ja nadaje tym zachowaniom znaczenie, które akceptuje nasza świadomość, oraz uzasadnia je motywacjami, które chcielibyśmy posiadać, którymi chcielibyśmy się kierować. Jednak w rzeczywistości nie te świadome motywacje, ale te nie uświadamiane motywacje naszego fałszywego ja są siłą napędową naszej działalności. Uświadamiane motywacje służą najczęściej do maskowania egoistycznej działalności, egoistycznych motywacji naszego fałszywego ja.

(2) Dopóki fałszywe ja zdobywa to, co uważa za potrzebne do zaspokojenia swoich (zastępczych) potrzeb (uznanie, pochwałę, akceptację, pieniądze, zdrowie itd.), zachowana jest wewnętrzna równowaga/stabilność, wszystko wydaje się być w porządku, wydajemy się być szczęśliwi.

(3) Jednak, gdy naszemu fałszywemu ja nie uda się zaspokoić swoich potrzeb, jeśli spotka nas jakiś zawód przeżywamy frustrację.

(4) Frustracja wytwarza różne szkodliwe i nieprzyjemne emocje. Emocje te są zwykle nieproporcjonalnie duże do uświadamianej przyczyny. W tym momencie przyczynę wzburzonych emocji widzimy w drugim człowieku, w wydarzeniach zewnętrznych.

(6) Zwykle na początku emocje są słabe i dlatego stosunkowo łatwo możemy je stłumić, zepchnąć je do nieświadomości. Jeśli jednak przyciągną one naszą uwagę, jeśli sprawiają nam przyjemność lub dają pewną satysfakcję, czyli jeśli znajdziemy w nich jakieś upodobanie, nasza podświadomość ...

(5) ...dostarcza nam różnych komentarzy oraz wyobrażeń, które intensyfikują nasze emocje (np. “Nikt mnie nie rozumie!” “Dlaczego to mi się zawsze przydarza?!” “Gdybym tylko mógł pozbyć się tego człowieka!” chińczyk ściekający kapustę itd.) 

(7) Zintensyfikowane emocje wywołują z podświadomości mocniejsze komentarze i wyobrażenia, które z kolei jeszcze bardziej intensyfikują nasze emocje. Gdy ten mechanizm zostanie wprowadzony w ruch przeżywamy ciągle wzmagającą się burzę emocjonalną. Początkowa przyjemność powodowana tymi emocjami przemienia się w cierpienie, z którego musimy się wyzwolić.

(8) W tym momencie możemy pójść jedną z trzech dróg.

(8A) Pierwsza. Możemy podjąć próbę stłumienia tych emocji, zepchnięcia ich do nieświadomości, czyli starać się o nich zapomnieć. Może to zająć godzinę, kilka godzin, tydzień, miesiąc lub znacznie więcej czasu. Zależy to min. od wielkości emocji, jak szybko podjęliśmy próbę jej stłumienia, siły naszej woli.

(8B) Druga. Możemy to uczynić poprzez rozładowanie naszej świadomości takimi środkami jak, alkohol, narkotyki, czy też poprzez jakieś zajęcie, które pochłonie naszą uwagę lub odciągnie ją od wydarzenia wzburzającego nasze emocje, np. gry komputerowe, hazard, zakupy, telewizja, rozrywka, gotowanie, sprzątnie. Czasami może to być nawet modlitwa, czy też działalność apostolska i charytatywna.

Takie zachowanie człowieka dobrze obrazuje następujący przykład.

W pewnym afrykańskim kraju polują na małpy w ten sposób, że do opróżnionego orzecha wkładają jakiś małpi przysmak, w orzechu wycinają płaską dziurę i przymocowują orzech do drzewa. Małpa może wsadzić pustą rękę do środka, jednak gdy złapie przysmak i zaciśnie pięść, staje się to niemożliwe. Aby wyciągnąć rękę małpa musi wypuści a niej przynęty. Oczywiście chce uciec, ale nie może tego uczynić dopóki nie zdecyduje się na porzucenie przysmaku. Zwykle nie może się zdecydować dlatego myśliwi z łatwością mogą ją złapać i usmażyć. Podobnie jak małpa nie może zdecydować się na wypuszczenie z ręki przysmaku, pomimo tego, że to uniemożliwia jej ucieczkę i konsekwentnie staje się przyczyną jej zguby, tak my niejednokrotnie nie możemy zdecydować się na “wypuszczenie” z ręki naszych emocji, które może dostarczają nam nieco satysfakcji, ale jednocześnie niszczą nas.

(8C) Trzecia możliwość to wynagrodzenie doświadczonego bólu, cierpienia emocjonalnego poprzez pocieszenie, takimi środkami, które natychmiast dostarczają nam przyjemności, czy też satysfakcji. Często jest to wybuch emocjonalny, kłótnia, jedzenie, sen, masturbacja, pornografia itp. Może to być także jakiś czyn będący rodzajem zemsty na tym, którego uważamy winnym, jak obgadanie, zrobienie jakiejś złośliwości. Czyny te zależą od wywołanej w nas emocji, a także od tego jak ukształtowane jest nasze fałszywe ja, nasza aktualna osobowość.

(9) Niezależnie od tego, którą drogą pójdziemy, końcowym rezultatem jest zawsze wzmocnienie nieuświadomionych motywacji  czyli wzmocnienie naszego fałszywego ja. Tłumienie emocji może być o tyle niebezpieczne, że są one energią, która spychana do nieświadomości nie znika, ale kumuluje się i kiedyś może wybuchnąć z tak wielką siłą, że nie będziemy mogli jej opanować. Człowiek taki może bardzo zaskoczyć swe otoczenie, które uważało go za spokojnego, opanowanego (Kto by się tego spodziewał?) Pójście drugą drogą, może rozładować tą energię, ale oczywiście nie rozwiązuje głównego problemu, a wprost przeciwnie pogłębia go.

                Najczęściej właśnie wzburzone emocje (np. nerwowość), czy też powodujące je czyny, za które przeważnie później żałujemy, uważamy za swój problem. Jednak w rzeczywistości są to tylko symptomy. Prawdziwym problemem jest nasz nieświadomy system wartości, nasze nierealistyczne oczekiwania oraz wymagania, czyli nasze fałszywe ja. Bez wyzwolenia się z pod władzy emocjonalnego programu na szczęście nie będziemy w stanie wziąć odpowiedzialności za własne czyny, ani ich kontrolować. Nawet, gdy włożymy duży wysiłek w to, aby zmienić swoje zachowanie, czy też różne emocjonalne reakcje, może to dać jedynie tymczasowy rezultat, jednak po pewnym czasie wrócimy do starego sposobu funkcjonowania.

 

Co możemy zrobić, aby uzyskać wolność, aby móc świadomie kierować swoimi czynami, swoim własnym życiem, czyli, aby się przemienić.

 

                Podstawowym warunkiem wyzwolenia się z niewoli tego programu jest uświadomienie sobie jego istnienia, uświadomienie sobie własnego zniewolenia i pragnienie wyzwolenia się z pod jego władzy. Wbrew pozorom nie jest to takie proste.

                Kiedy poznałem swoje fałszywe ja, czyli to, jak nieświadomie funkcjonuję, po raz pierwszy uświadomiłem sobie jak bardzo muszę się zmienić. Zobaczyłem, że muszę zmienić nie tylko jakieś jedno, czy drugie zachowanie, ale cały mój sposób funkcjonowania, reagowania, swój dotychczasowy sposób życia, całą swoją osobowość, która odzwierciedlała moje fałszywe ja. Uświadomiłem sobie także to, że gdyby udało mi się pozbyć tej osobowości, to właściwie nic by ze mnie nie zostało. To fałszywe ja, to nie tyko założony na mnie płaszcz, ale to ja sam. Nie znam innego siebie. W rzeczywistości inny ja nie istnieje. Kim będę po śmierci tego fałszywego ja? Doświadczyłem czegoś podobnego do lęku przed śmiercią, czy nawet więcej, lęku przed unicestwieniem.

                Podjęcie tego wezwania wymagałoby pozbycie się wszystkich wspierających mnie mechanizmów obronnych, pozbycie się pewnego stopnia stabilności, który udało mi się osiągnąć, a które moje fałszywe ja interpretuje jako szczęście.

                Gdy sobie to wszystko uświadomiłem, oprócz lęku ogarnęły mnie także wątpliwości. Czy rzeczywiście tego chcę? Czy rzeczywiście muszę aż tak radykalnie zmienić swoje życie? Przecież nie jest ono aż takie złe! Jakoś tam służę Bogu i ludziom! Coś tam dobrego w tym życiu czynię! Czy nie ma innej drogi?

                Jezus nigdy nie obiecywał uczniom łatwego życia, nie ukrywał przed swoimi uczniami trudności, które na nich czekały. “Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeżeli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje.” (Mt 16,24) “Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.” (Mt 5, 29-30) “Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem.” (Lk 14,26) (rodzina jest najczęściej źródłem psychicznej/emocjonalnej stabilności, jest miejscem w którym ukształtowało się fałszywe ja i w którym jest wzmacniane, jest często namiastką szczęścia)

                Jezus podkreśla tutaj nasze przywiązanie do naszego emocjonalnego programu. Jezus wydaje się mówić: “Jeśli twoje pragnienie przetrwania/bezpieczeństwa, czułości/szacunku, siły/kontroli (twoje przywiązanie do stabilności, które dostarcza ci emocjonalny program) są ci tak drogie, jak twoje oko, ręka, czy noga, odetnij je i wyrzuć precz! To jest jedyny sposób na to, abyś był wolny i mógł wejść do Królestwa Bożego, abyś był w pełni szczęśliwy” Pozbycie się swojego fałszywego ja może być nawet trudniejsze niż odcięcie ręki. To utrata wszystkiego co uważaliśmy za naszą najcenniejszą posiadłość, utrata tego na czym najbardziej polegaliśmy, co było naszym największym szczęściem. To rzeczywista utrata życia, takiego jakie znamy, to prawdziwa śmierć. Jezus nie ukrywa także tego faktu.

 

                “Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.” (Mt 10,39) Śmierć fałszywego ja jest jedyną drogą do autentycznego, w pełni ludzkiego i prawdziwie szczęśliwego życia.

 

                Walka z naszymi nieświadomymi motywami jest istotą uzdrownienia. Jeśli nie rozpoznamy i nie podejmiemy walki z naszym emocjonalnym programem na szczęście, nasze fałszywe ja dopasuje się do każdej nowej sytuacji i poza zewnętrznym wymiarem, nic właściwie się nie zmieni.

                Żyjąc w niewoli naszych własnych egoistycznych żądz, nie będziemy w stanie dostrzec rzeczywistych swoich potrzeb i problemów. Zamiast rzeczywiście służyć sobie i innym, będziemy usiłować wykorzystać ich do zaspokajania naszych urojonych, egoistycznych i ciągle rosnących potrzeb, będąc przy tym ciągle głęboko przekonani, że działamy dla swojego dobra i dobra ludzi.

                Jak długo pozostajemy pod kontrolą tego emocjonalnego programu, tak długo inni ludzie będą mogli nami sterować, wpływać na nasz nastrój, a w konsekwencji na nasze zachowanie. (ktoś może łatwo zdobyć nasze względy poprzez właściwe podejście do nas, czyli rozpracowanie i zaspokajanie naszych pragnień, lub odwrotnie może wzbudzić w nas wrogość. Np. czyjeś spóźnienie możemy emocjonalnie odczytać jako brak szacunku do nas. Nasze nastawienie do tej osoby może się dramatycznie zmienić.) Nie będziemy w stanie czynić tego co właściwe, ale będziemy uzależnieni od sytuacji oraz ludzi, których spotkamy. W podejmowaniu decyzji nieświadomie będziemy kierowali się nie tym co dobre, co słuszne, ale tym co zaspakaja nasze nieświadome, emocjonalne potrzeby (np. gdy nie lubię człowieka, który zaproponował właściwe rozwiązanie, gdy muszę przyznać się do pomyłki, lub uznać, że ktoś wie lepiej, a podświadomie boję się, że przez to utracę autorytet. Przestaniemy chodzić do sklepu, którym nie traktują nas z szacunkiem, którego podświadomie oczekujemy , pomimo, że jest w wygodnym miejscu i możemy kupić to co chcemy. Zaprzestaniemy relacji, gdy nie otrzymamy podświadomie oczekiwanego wynagrodzenia: podziękowania, pochwały, aprobaty itd.)

                Uświadomienie sobie tego, jak bardzo destruktywny dla nas samych oraz naszego otoczenia jest nasz emocjonalny program, może pomóc nam w podjęciu decyzji walki z nim. W podjęciu tej decyzji osobiście pomogło mi uświadomienie sobie tego, czym jest ta nowa osobowość, to moje prawdziwe ja, które osiągnę, po śmierci fałszywego ja. Gdy stanę się naprawdę sobą , czyli gdy zacznę żyć tą rzeczywistością, która jest moją nową naturą, którą otrzymałem na chrzcie, stanę się najlepszą wersją samego siebie. Właśnie stanie się najlepszą wersją prawdziwego ja, jest Bożym pragnieniem wobec mnie, w tym właśnie celu zostałem stworzony.

                Film Matrix i scena gdzie Główny bohater imieniem Neo musi wybrać, którą połknie pigułkę – niebieską czy czerwoną? Jeżeli wybierze niebieską, obudzi się we własnym wygodnym łóżku, ale już do końca żyć będzie w iluzji. Jeżeli sięgnie po czerwoną, pozna porażającą prawdę o rzeczywistości, ale stanie się wolny. A zarazem zdolny do tego, aby zawalczyć o lepszą przyszłość dla siebie i innych.

                Podjęcie decyzji o walce z naszym skonstruowanym w dzieciństwie emocjonalnym programem na szczęście, jest prawdziwym nawróceniem, jest rozpoczęciem prawdziwej duchowej wędrówki.

 

CO KONKRETNIE ZROBIĆ, ABY ZDEKONSTRUOWAĆ TEN PROGRAM?

 

                Na początku powinniśmy spróbować rozpoznać kierujący nami program, to jak funkcjonujemy, jakie są rzeczywiste motywacje naszego działania. W rozpoznaniu naszego programu będą nam bardzo pomocne, tak często lekceważone, a czasami wręcz nie dostrzegane przez nas emocje. Nasze emocjonalne reakcje bardzo wiernie odzwierciedlają nasz prawdziwy system wartości (nie ten, który świadomie uznajemy za swój, lub którym chcielibyśmy się kierować, ale ten, którym się w rzeczywistości kierujemy, czy raczej, który nami kieruje). Dlatego właśnie analiza naszych emocjonalnych reakcji, szczególnie tych nieproporcjonalnych do bodźca, emocji, które sprawiają nam najwięcej kłopotu, które prowadzą do grzesznych czynów i zachowań, lub takich czynów, które chcemy unikać, może pomóc nam w rozpoznaniu naszego wewnętrznego programu. Powinniśmy więc najpierw zidentyfikować emocję, która pojawia się dość często, i która sprawia nam najwięcej problemu. Następnie powinniśmy przypomnieć sobie jakie wydarzenie wywołało tą emocję. Analiza tego wydarzenia, pod kątem tego jaki zawód mnie w nim spotkał, powinna ujawnić nam nasze prawdziwe motywacje, nasze prawdziwe oczekiwania względem tego wydarzenia, czy danej osoby.

                Do podstawowych emocji można zaliczyć: złość, smutek/zmartwienie, lęk, dumę, chciwość/ zachłanność, zazdrość, żądzę, apatię i acedię.

Acedia objawia się przygnębieniem, smutkiem, brakiem motywacji do działania, brakiem zaangażowania i nadziei, zniechęceniem, wyczerpaniem, zobojętnieniem i wrażeniem duchowej pustki.

Jeśli jesteśmy kierowani emocjonalnym programem na szczęście, wydarzenia, które będą powodować naszą frustrację, czyli te, które będą zawodzić nasze oczekiwania i pragnienia, które uważamy za potrzebne/niezbędne do zaspokojenia naszych potrzeb na bezpieczeństwo, szacunek i władzę, będą wzbudzały któreś z tych emocji.

                Przykład z mojego życia może pomóc w zrozumieniu tego procesu. Kilka lat temu wraz z pewną siostrą zakonną przygotowywałem pielgrzymkę. Na początku siostra w całości przyjęła moją propozycję, ale później stopniowo odrzucała punkt po punkcie i zastępowała swoimi propozycjami. Ostatecznie praktycznie nic nie zostało z tego, co zaproponowałem na początku. Za każdym razem, kiedy siostra odrzucała jakiś punktu i wprowadzała nowy, wzrastała we mnie złość. Na początku byłem w stanie ją ukryć, a właściwie nie zdawałem sobie z niej sprawy, ale w końcu urosła tak bardzo, że nie mogłem ją utrzymać w swoim wnętrzu, wybuchła i wywołała ostrą wymianę zdań, spowodowała wypowiedzenie słów, które nie powinienem był powiedzieć.

                Myślałem, że chodzi mi o przygotowanie dobrej pielgrzymki, ale gniew, złość, która się we mnie pojawiła ujawniła mi, że podświadomie chodziło mi o to, aby wszystko potoczyło się zgodnie z moją propozycją. Najprawdopodobniej moje fałszywe ja osiągnęłoby przez to poczucie akceptacji, własnej wartości, kontroli nad tą osobą itd. Analizując to wydarzenie zorientowałem się, że długo czekałem na tę szansę, wstrzymywałem się od wysuwania propozycji przy innych okazjach, gdyż bałem się ich odrzucenia. Moje fałszywe ja widziałoby w tym odrzuceniu odrzucenie mnie samego. Moje fałszywe ja myślało, że uda mi się zręcznie manipulować siostrą i uniknąć odrzucenia. Ostatecznie wszystko zostało odrzucone i sam zostałem wymanipulowany. Było to całkowite fiasko mojego fałszywego ja i wywołało dużą frustrację, która z kolei wywołała wybuch emocji.

                Ujawnienie własnych nieświadomych motywacji nie usunie ich automatycznie, ale da nam możliwość nie identyfikowania się z nimi oraz nieakceptowania ich w chwili, gdy się pojawią. Możemy świadomie sprzeciwić się tym motywacjom (“Nie potrzebuję, aby moje propozycje były akceptowane!”), co bardzo osłabi władzę, siłę tych motywacji. Ponad to możemy nabrać pewnego dystansu do naszego fałszywego ja i już więcej nie identyfikować się z nim. (Moje emocje nie są mną!) Gdy po usłyszeniu pochwały odczuwam przyjemne i miłe ciepło to wiem, że to nie ja się cieszę i odczuwam satysfakcję, ale moje fałszywe ja. To już bardzo duża zmiana.

                Będąc świadomi przyczyny emocji (niespełnienie naszych złudnych oczekiwań i pragnień) wiemy, że właściwie nie ma przyczyny do tego, aby np. zdenerwować się, być zazdrosnym itd. Wtedy możemy pozwolić tej emocji odejść, gdy tylko się ona pojawi i gdy zdamy sobie z niej sprawę. Wymaga to treningu, ale jest możliwe do opanowania. Pomaga w tym praktyka Modlitwy Uwielbienia. (Różni się to znacznie od spychania emocji do nieświadomości, gdyż w tym przypadku zostają one w nas, natomiast, gdy pozwolimy im odejść, całkowicie znikają.)

                Inną rzeczą, którą możemy uczynić, aby zdobyć trochę wolności, to pozbycie się komentarzy i wyobrażeń, które wzmacniają nasze emocje, do tego stopnia, że nie możemy ich kontrolować. Komentarze te (np. “Dlaczego to zawsze mi się przydarzają takie rzeczy?” “Dlaczego Bóg to dopuścił?” „Nikt mnie nie rozumie!“ „Dlaczego ludzie mnie tak traktują?” “Gdyby tylko nie ten facet, byłbym szczęśliwy!” “Świat jest niesprawiedliwy!”) (CHIŃCZYK ŚCIEKAJĄCY KAPUSTĘ) są rodzajem nagrania, zarejestrowanego w naszej podświadomości. Przy pewnym wysiłku możemy zmienić to nagranie. W tym celu powinniśmy praktykować tzw. Modlitwę Aktywną. Jest to ciągłe (na ile to możliwe, czyli gdy nasz umysł nie jest zajęty jakąś ważną pracą) powtarzanie wezwania, krótkiej modlitwy, na wzór Modlitwy Jezusa. (Np. “Jezu bądź uwielbiony w moim życiu, w moich słowach, myślach i uczynkach. Boże bądź uwielbiony w tym człowieku, Jezus bądź uwielbiony w tej sytuacji.”  Po pewnym czasie (ok. roku), ta modlitwa będzie sama powtarzała się w nas, pojawi się także w momencie, kiedy wcześniej pojawiały się rozbudzające nasze emocje komentarze.

                Nie rozwiąże to naszego problemu, ale obroni nas przed nadmiernym wzburzeniem emocji, co pozwoli nam dokonać w miarę wolnego wyboru, podjęcie w miarę rozsądnego i odpowiedzialnego działania. Poznanie mechanizmu działania naszego fałszywego ja, naszego mechanizmu obronnego przemienionego w mechanizm zniewolenia, bardzo osłabia ten mechanizm, jednak nie niszczy go całkowicie, nie wyzwala nas z tej niewoli.

                Już z wystawionej diagnozy naszego stanu oraz ze wskazanego źródła - brak doświadczenia obecności Boga oraz brak głębokiej więzi z Bogiem podczas naszego rozwoju - powinno być jasne, że tylko Bóg może w pełni nas uzdrowić, tylko On może wyzwolić nas z niewoli, w której się znajdujemy. Proces uzdrowienia jest procesem pogłębienia naszej relacji/więzi z Bogiem. Im głębiej jesteśmy z Nim zjednoczeni tym wolniejsi, tym zdrowsi jesteśmy. Nie możemy być w pełni zdrowi, ani psychicznie, ani fizycznie dopóki nie zjednoczymy się z Bogiem. Taka relacja z Bogiem, jest właśnie istotą życia kontemplacyjnego, jest darem. Nie możemy ani jej zdobyć własnym wysiłkiem, ani zasłużyć sobie na nią. Jedyne co możemy zrobić to otworzyć się na ten dar.

                Emocjonalny program na osiągnięcie szczęścia jest zrośnięty z nami tak mocno, że nawet go nie zauważamy. Staje się on nie tylko częścią nas, ale nami samymi, naszą osobowością. Choć sobie tego nie uświadamiamy staje się on naszym rzeczywistym systemem wartości, który z ukrycia kieruje nami. Jesteśmy w jego niewoli. Analizując własne czyny możemy łatwo zauważyć, że nie są one zgodne z tym co świadomie pragniemy, co chcemy robić. Choć szczerze postanawiamy poprawę, obiecujemy sobie oraz innym już nigdy więcej nie popełniać tego czynu, nie jesteśmy w stanie dotrzymać słowa. Nie jesteśmy w stanie żyć zgodnie z systemem wartości, który świadomie akceptujemy naszym rozumem, czy też wolą.

                Człowiek naturalnie woli znajomą niewygodę (niewolę, w której nauczył się jakoś żyć i wie czego może od niej oczekiwać, jak się zachować, aby jakoś przetrwać i zakosztować w tym życiu jakieś przyjemności, aby zdobyć przynajmniej czasowe poczucie szczęścia - jako zaspokojenie zastępczych potrzeb), niż nieznajomy komfort (szczęście, wolność), szczególnie, gdy wymaga on pozbycia się zdobytego z takim wysiłkiem poczucia bezpieczeństwa, poczucia bycia wartościowym, poczucia kontroli, jednym słowem poczucia szczęścia. (Pomimo tego, że szczęście to nie jest prawdziwe, to jednak poczucie/uczucie jest rzeczywiste. Dlatego człowiek ma wrażenie, że w celu uzyskania wolności musi się wyrzec prawdziwego szczęścia. Emocjonalny program na szczęście jest podobny w swoim działaniu do środków stabilizujących. Demontowanie tego programu jest odstawieniem środków stabilizujących, od których jesteśmy mocno uzależnieni. Jest to tak trudne jak wyzwolenie się z narkomanii, czy alkoholizmu.

                Perspektywa wolności także może wywoływać lęk. Wolny człowiek musi wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Już nie może zrzucać winy na kogoś innego. Nie jest w stanie samodzielnie spełniać pustki, którą doświadcza, musi polegać na Kimś Innym.

TYM KIMŚ JEST BÓG CHRZEŚCIJAN

 

Królu Niebieski, Pocieszycielu, Duchu Prawdy,

który wszędzie jesteś i wszystko napełniasz,

Skarbnico dóbr i Dawco życia, przyjdź i zamieszkaj w nas,

i oczyść nas z wszelkiego fałszu, i zbaw, o Dobry, nasze dusze.