OD FAŁSZYWEGO JA -
DO PRAWDZIWEGO JA
1. ZACHOWANIE, MOWA, CZYNY, POSTAWY itd.
2. SYTUACJE, WYDARZENIA, POSTAWY I REAKCJE POSTAWY I
REAKCJE LUDZI
3. FRUSTRACJA
4.
NIEPRZYJEMNE EMOCJE: ZMARTWIENIE, APATIA,
ZŁOŚĆ, POŻĄDLIWOŚĆ, ZAZDROŚĆ,
WROGOŚĆ, WSTYD, PYCHA itd.
5. KOMENTARZE I WYOBRAŻENIA, KTÓRE ROZPALAJĄ EMOCJE
(CHIŃCZYK ŚCIEKAJĄCY KAPUSTĘ)
6. OSOBISTA HISTORIA, TEMPERAMENT, ENNEAGRAM
(https://enneagram-test.hanzo.pl/)
7. BURZA EMOCJONALNA
8. A) TŁUMIENIE B) ROZŁADOWANIE C) WYNAGRODZENIE,
POCIESZENIE,
9. WZMOCNIENIE NIEUŚWIADOMIONYCH MOTYWACJI (WZMOCNIENIE FAŁSZYWEGO JA)
(1)
Skonstruowany we wczesnym dzieciństwie emocjonalny program, kieruje naszym
zachowaniem w taki sposób, aby istniejące w naszej nieświadomości
pragnienia, wymagania i oczekiwania naszego fałszywego ja były zaspokojone. Nasze
fałszywe ja nadaje tym zachowaniom znaczenie, które akceptuje nasza
świadomość, oraz uzasadnia je motywacjami, które chcielibyśmy posiadać, którymi
chcielibyśmy się kierować. Jednak w rzeczywistości nie te świadome motywacje,
ale te nie uświadamiane motywacje naszego fałszywego ja są siłą napędową naszej
działalności. Uświadamiane motywacje służą najczęściej do maskowania
egoistycznej działalności, egoistycznych motywacji naszego fałszywego ja.
(2) Dopóki
fałszywe ja zdobywa to, co uważa za potrzebne do zaspokojenia swoich
(zastępczych) potrzeb (uznanie, pochwałę, akceptację, pieniądze, zdrowie itd.),
zachowana jest wewnętrzna równowaga/stabilność, wszystko wydaje się być w
porządku, wydajemy się być szczęśliwi.
(3) Jednak,
gdy naszemu fałszywemu ja nie uda się zaspokoić swoich potrzeb, jeśli spotka
nas jakiś zawód przeżywamy frustrację.
(4)
Frustracja wytwarza różne szkodliwe i nieprzyjemne emocje. Emocje te są
zwykle nieproporcjonalnie duże do uświadamianej przyczyny. W tym momencie przyczynę
wzburzonych emocji widzimy w drugim człowieku, w wydarzeniach zewnętrznych.
(6) Zwykle na
początku emocje są słabe i dlatego stosunkowo łatwo możemy je stłumić, zepchnąć
je do nieświadomości. Jeśli jednak przyciągną one naszą uwagę, jeśli sprawiają
nam przyjemność lub dają pewną satysfakcję, czyli jeśli znajdziemy w nich
jakieś upodobanie, nasza podświadomość ...
(5)
...dostarcza nam różnych komentarzy oraz wyobrażeń, które intensyfikują
nasze emocje (np. “Nikt mnie nie rozumie!” “Dlaczego to mi się zawsze
przydarza?!” “Gdybym tylko mógł pozbyć się tego człowieka!” chińczyk ściekający
kapustę itd.)
(7)
Zintensyfikowane emocje wywołują z podświadomości mocniejsze komentarze i
wyobrażenia, które z kolei jeszcze bardziej intensyfikują nasze emocje. Gdy ten
mechanizm zostanie wprowadzony w ruch przeżywamy ciągle wzmagającą się burzę
emocjonalną. Początkowa przyjemność powodowana tymi emocjami przemienia się
w cierpienie, z którego musimy się wyzwolić.
(8) W tym
momencie możemy pójść jedną z trzech dróg.
(8A) Pierwsza. Możemy podjąć próbę
stłumienia tych emocji, zepchnięcia ich do nieświadomości, czyli starać się
o nich zapomnieć. Może to zająć godzinę, kilka godzin, tydzień, miesiąc lub
znacznie więcej czasu. Zależy to min. od wielkości emocji, jak szybko
podjęliśmy próbę jej stłumienia, siły naszej woli.
(8B) Druga. Możemy to uczynić poprzez
rozładowanie naszej świadomości takimi środkami jak, alkohol, narkotyki,
czy też poprzez jakieś zajęcie, które pochłonie naszą uwagę lub odciągnie ją od
wydarzenia wzburzającego nasze emocje, np. gry komputerowe, hazard, zakupy,
telewizja, rozrywka, gotowanie, sprzątnie. Czasami może to być nawet modlitwa,
czy też działalność apostolska i charytatywna.
Takie
zachowanie człowieka dobrze obrazuje następujący przykład.
W pewnym afrykańskim kraju polują na małpy w ten sposób,
że do opróżnionego orzecha wkładają jakiś małpi przysmak, w orzechu wycinają
płaską dziurę i przymocowują orzech do drzewa. Małpa może wsadzić pustą rękę do
środka, jednak gdy złapie przysmak i zaciśnie pięść, staje się to niemożliwe.
Aby wyciągnąć rękę małpa musi wypuści a niej przynęty. Oczywiście chce uciec,
ale nie może tego uczynić dopóki nie zdecyduje się na porzucenie przysmaku.
Zwykle nie może się zdecydować dlatego myśliwi z łatwością mogą ją złapać i
usmażyć. Podobnie jak małpa nie może zdecydować się na wypuszczenie z ręki
przysmaku, pomimo tego, że to uniemożliwia jej ucieczkę i konsekwentnie staje
się przyczyną jej zguby, tak my niejednokrotnie nie możemy zdecydować się na
“wypuszczenie” z ręki naszych emocji, które może dostarczają nam nieco satysfakcji,
ale jednocześnie niszczą nas.
(8C) Trzecia możliwość to wynagrodzenie
doświadczonego bólu, cierpienia emocjonalnego poprzez pocieszenie,
takimi środkami, które natychmiast dostarczają nam przyjemności, czy też
satysfakcji. Często jest to wybuch emocjonalny, kłótnia, jedzenie, sen,
masturbacja, pornografia itp. Może to być także jakiś czyn będący rodzajem
zemsty na tym, którego uważamy winnym, jak obgadanie, zrobienie jakiejś
złośliwości. Czyny te zależą od wywołanej w nas emocji, a także od tego jak
ukształtowane jest nasze fałszywe ja, nasza aktualna osobowość.
(9)
Niezależnie od tego, którą drogą pójdziemy, końcowym rezultatem jest zawsze wzmocnienie
nieuświadomionych motywacji czyli
wzmocnienie naszego fałszywego ja. Tłumienie emocji może być o tyle
niebezpieczne, że są one energią, która spychana do nieświadomości nie znika,
ale kumuluje się i kiedyś może wybuchnąć z tak wielką siłą, że nie będziemy
mogli jej opanować. Człowiek taki może bardzo zaskoczyć swe otoczenie, które
uważało go za spokojnego, opanowanego (Kto by się tego spodziewał?) Pójście
drugą drogą, może rozładować tą energię, ale oczywiście nie rozwiązuje głównego
problemu, a wprost przeciwnie pogłębia go.
Najczęściej
właśnie wzburzone emocje (np. nerwowość), czy też powodujące je czyny, za które
przeważnie później żałujemy, uważamy za swój problem. Jednak w rzeczywistości
są to tylko symptomy. Prawdziwym problemem jest nasz nieświadomy system
wartości, nasze nierealistyczne oczekiwania oraz wymagania, czyli nasze
fałszywe ja. Bez wyzwolenia się z pod władzy emocjonalnego programu na
szczęście nie będziemy w stanie wziąć odpowiedzialności za własne czyny, ani
ich kontrolować. Nawet, gdy włożymy duży wysiłek w to, aby zmienić swoje
zachowanie, czy też różne emocjonalne reakcje, może to dać jedynie tymczasowy
rezultat, jednak po pewnym czasie wrócimy do starego sposobu funkcjonowania.
Co możemy
zrobić, aby uzyskać wolność, aby móc świadomie kierować swoimi czynami, swoim
własnym życiem, czyli, aby się przemienić.
Podstawowym
warunkiem wyzwolenia się z niewoli tego programu jest uświadomienie sobie jego
istnienia, uświadomienie sobie własnego zniewolenia i pragnienie wyzwolenia się
z pod jego władzy. Wbrew pozorom nie jest to takie proste.
Kiedy
poznałem swoje fałszywe ja, czyli to, jak nieświadomie funkcjonuję, po raz
pierwszy uświadomiłem sobie jak bardzo muszę się zmienić. Zobaczyłem, że muszę
zmienić nie tylko jakieś jedno, czy drugie zachowanie, ale cały mój sposób
funkcjonowania, reagowania, swój dotychczasowy sposób życia, całą swoją
osobowość, która odzwierciedlała moje fałszywe ja. Uświadomiłem sobie także to,
że gdyby udało mi się pozbyć tej osobowości, to właściwie nic by ze mnie nie
zostało. To fałszywe ja, to nie tyko założony na mnie płaszcz, ale to ja sam.
Nie znam innego siebie. W rzeczywistości inny ja nie istnieje. Kim będę po
śmierci tego fałszywego ja? Doświadczyłem czegoś podobnego do lęku przed
śmiercią, czy nawet więcej, lęku przed unicestwieniem.
Podjęcie
tego wezwania wymagałoby pozbycie się wszystkich wspierających mnie mechanizmów
obronnych, pozbycie się pewnego stopnia stabilności, który udało mi się
osiągnąć, a które moje fałszywe ja interpretuje jako szczęście.
Gdy
sobie to wszystko uświadomiłem, oprócz lęku ogarnęły mnie także wątpliwości.
Czy rzeczywiście tego chcę? Czy rzeczywiście muszę aż tak radykalnie zmienić
swoje życie? Przecież nie jest ono aż takie złe! Jakoś tam służę Bogu i
ludziom! Coś tam dobrego w tym życiu czynię! Czy nie ma innej drogi?
Jezus
nigdy nie obiecywał uczniom łatwego życia, nie ukrywał przed swoimi uczniami
trudności, które na nich czekały. “Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: Jeżeli
kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój
i niech Mnie naśladuje.” (Mt 16,24) “Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem
do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy
zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do
piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć
od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków,
niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.” (Mt 5, 29-30) “Jeśli kto
przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci,
braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem.” (Lk
14,26) (rodzina jest najczęściej źródłem psychicznej/emocjonalnej stabilności,
jest miejscem w którym ukształtowało się fałszywe ja i w którym jest
wzmacniane, jest często namiastką szczęścia)
Jezus
podkreśla tutaj nasze przywiązanie do naszego emocjonalnego programu. Jezus
wydaje się mówić: “Jeśli twoje pragnienie przetrwania/bezpieczeństwa,
czułości/szacunku, siły/kontroli (twoje przywiązanie do stabilności, które
dostarcza ci emocjonalny program) są ci tak drogie, jak twoje oko, ręka, czy
noga, odetnij je i wyrzuć precz! To jest jedyny sposób na to, abyś był wolny i
mógł wejść do Królestwa Bożego, abyś był w pełni szczęśliwy” Pozbycie się
swojego fałszywego ja może być nawet trudniejsze niż odcięcie ręki. To utrata
wszystkiego co uważaliśmy za naszą najcenniejszą posiadłość, utrata tego na
czym najbardziej polegaliśmy, co było naszym największym szczęściem. To
rzeczywista utrata życia, takiego jakie znamy, to prawdziwa śmierć. Jezus nie
ukrywa także tego faktu.
“Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a
kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.” (Mt 10,39) Śmierć fałszywego
ja jest jedyną drogą do autentycznego, w pełni ludzkiego i prawdziwie
szczęśliwego życia.
Walka
z naszymi nieświadomymi motywami jest istotą uzdrownienia. Jeśli nie
rozpoznamy i nie podejmiemy walki z naszym emocjonalnym programem na szczęście,
nasze fałszywe ja dopasuje się do każdej nowej sytuacji i poza zewnętrznym
wymiarem, nic właściwie się nie zmieni.
Żyjąc
w niewoli naszych własnych egoistycznych żądz, nie będziemy w stanie dostrzec
rzeczywistych swoich potrzeb i problemów. Zamiast rzeczywiście służyć sobie i
innym, będziemy usiłować wykorzystać ich do zaspokajania naszych urojonych,
egoistycznych i ciągle rosnących potrzeb, będąc przy tym ciągle głęboko
przekonani, że działamy dla swojego dobra i dobra ludzi.
Jak
długo pozostajemy pod kontrolą tego emocjonalnego programu, tak długo inni
ludzie będą mogli nami sterować, wpływać na nasz nastrój, a w konsekwencji na
nasze zachowanie. (ktoś może łatwo zdobyć nasze względy poprzez właściwe
podejście do nas, czyli rozpracowanie i zaspokajanie naszych pragnień, lub
odwrotnie może wzbudzić w nas wrogość. Np. czyjeś spóźnienie możemy
emocjonalnie odczytać jako brak szacunku do nas. Nasze nastawienie do tej osoby
może się dramatycznie zmienić.) Nie będziemy w stanie czynić tego co właściwe,
ale będziemy uzależnieni od sytuacji oraz ludzi, których spotkamy. W
podejmowaniu decyzji nieświadomie będziemy kierowali się nie tym co dobre, co słuszne,
ale tym co zaspakaja nasze nieświadome, emocjonalne potrzeby (np. gdy nie lubię
człowieka, który zaproponował właściwe rozwiązanie, gdy muszę przyznać się do
pomyłki, lub uznać, że ktoś wie lepiej, a podświadomie boję się, że przez to
utracę autorytet. Przestaniemy chodzić do sklepu, którym nie traktują nas z
szacunkiem, którego podświadomie oczekujemy , pomimo, że jest w wygodnym
miejscu i możemy kupić to co chcemy. Zaprzestaniemy relacji, gdy nie otrzymamy
podświadomie oczekiwanego wynagrodzenia: podziękowania, pochwały, aprobaty
itd.)
Uświadomienie
sobie tego, jak bardzo destruktywny dla nas samych oraz naszego otoczenia jest
nasz emocjonalny program, może pomóc nam w podjęciu decyzji walki z nim. W
podjęciu tej decyzji osobiście pomogło mi uświadomienie sobie tego, czym jest
ta nowa osobowość, to moje prawdziwe ja, które osiągnę, po śmierci fałszywego
ja. Gdy stanę się naprawdę sobą , czyli gdy zacznę żyć tą rzeczywistością,
która jest moją nową naturą, którą otrzymałem na chrzcie, stanę się najlepszą
wersją samego siebie. Właśnie stanie się najlepszą wersją prawdziwego ja, jest
Bożym pragnieniem wobec mnie, w tym właśnie celu zostałem stworzony.
Film
Matrix i scena gdzie Główny bohater imieniem Neo musi wybrać, którą połknie
pigułkę – niebieską czy czerwoną? Jeżeli wybierze niebieską, obudzi się we
własnym wygodnym łóżku, ale już do końca żyć będzie w iluzji. Jeżeli sięgnie po
czerwoną, pozna porażającą prawdę o rzeczywistości, ale stanie się wolny. A
zarazem zdolny do tego, aby zawalczyć o lepszą przyszłość dla siebie i innych.
Podjęcie
decyzji o walce z naszym skonstruowanym w dzieciństwie emocjonalnym programem
na szczęście, jest prawdziwym nawróceniem, jest rozpoczęciem prawdziwej
duchowej wędrówki.
CO
KONKRETNIE ZROBIĆ, ABY ZDEKONSTRUOWAĆ TEN PROGRAM?
Na
początku powinniśmy spróbować rozpoznać kierujący nami program, to jak
funkcjonujemy, jakie są rzeczywiste motywacje naszego działania. W rozpoznaniu
naszego programu będą nam bardzo pomocne, tak często lekceważone, a czasami
wręcz nie dostrzegane przez nas emocje. Nasze emocjonalne reakcje bardzo
wiernie odzwierciedlają nasz prawdziwy system wartości (nie ten, który
świadomie uznajemy za swój, lub którym chcielibyśmy się kierować, ale ten,
którym się w rzeczywistości kierujemy, czy raczej, który nami kieruje). Dlatego
właśnie analiza naszych emocjonalnych reakcji, szczególnie tych
nieproporcjonalnych do bodźca, emocji, które sprawiają nam najwięcej kłopotu,
które prowadzą do grzesznych czynów i zachowań, lub takich czynów, które chcemy
unikać, może pomóc nam w rozpoznaniu naszego wewnętrznego programu. Powinniśmy
więc najpierw zidentyfikować emocję, która pojawia się dość często, i która
sprawia nam najwięcej problemu. Następnie powinniśmy przypomnieć sobie jakie
wydarzenie wywołało tą emocję. Analiza tego wydarzenia, pod kątem tego jaki
zawód mnie w nim spotkał, powinna ujawnić nam nasze prawdziwe motywacje, nasze
prawdziwe oczekiwania względem tego wydarzenia, czy danej osoby.
Do
podstawowych emocji można zaliczyć: złość, smutek/zmartwienie, lęk, dumę,
chciwość/ zachłanność, zazdrość, żądzę, apatię i acedię.
Acedia objawia się przygnębieniem, smutkiem, brakiem motywacji
do działania, brakiem zaangażowania i nadziei, zniechęceniem, wyczerpaniem,
zobojętnieniem i wrażeniem duchowej pustki.
Jeśli jesteśmy kierowani emocjonalnym programem na
szczęście, wydarzenia, które będą powodować naszą frustrację, czyli te, które
będą zawodzić nasze oczekiwania i pragnienia, które uważamy za
potrzebne/niezbędne do zaspokojenia naszych potrzeb na bezpieczeństwo, szacunek
i władzę, będą wzbudzały któreś z tych emocji.
Przykład
z mojego życia może pomóc w zrozumieniu tego procesu. Kilka lat temu wraz z
pewną siostrą zakonną przygotowywałem pielgrzymkę. Na początku siostra w
całości przyjęła moją propozycję, ale później stopniowo odrzucała punkt po
punkcie i zastępowała swoimi propozycjami. Ostatecznie praktycznie nic nie
zostało z tego, co zaproponowałem na początku. Za każdym razem, kiedy siostra
odrzucała jakiś punktu i wprowadzała nowy, wzrastała we mnie złość. Na początku
byłem w stanie ją ukryć, a właściwie nie zdawałem sobie z niej sprawy, ale w
końcu urosła tak bardzo, że nie mogłem ją utrzymać w swoim wnętrzu, wybuchła i
wywołała ostrą wymianę zdań, spowodowała wypowiedzenie słów, które nie
powinienem był powiedzieć.
Myślałem,
że chodzi mi o przygotowanie dobrej pielgrzymki, ale gniew, złość, która się we
mnie pojawiła ujawniła mi, że podświadomie chodziło mi o to, aby wszystko
potoczyło się zgodnie z moją propozycją. Najprawdopodobniej moje fałszywe ja
osiągnęłoby przez to poczucie akceptacji, własnej wartości, kontroli nad tą
osobą itd. Analizując to wydarzenie zorientowałem się, że długo czekałem na tę
szansę, wstrzymywałem się od wysuwania propozycji przy innych okazjach, gdyż
bałem się ich odrzucenia. Moje fałszywe ja widziałoby w tym odrzuceniu
odrzucenie mnie samego. Moje fałszywe ja myślało, że uda mi się zręcznie
manipulować siostrą i uniknąć odrzucenia. Ostatecznie wszystko zostało
odrzucone i sam zostałem wymanipulowany. Było to całkowite fiasko mojego
fałszywego ja i wywołało dużą frustrację, która z kolei wywołała wybuch emocji.
Ujawnienie
własnych nieświadomych motywacji nie usunie ich automatycznie, ale da nam
możliwość nie identyfikowania się z nimi oraz nieakceptowania ich w chwili, gdy
się pojawią. Możemy świadomie sprzeciwić się tym motywacjom (“Nie potrzebuję,
aby moje propozycje były akceptowane!”), co bardzo osłabi władzę, siłę tych
motywacji. Ponad to możemy nabrać pewnego dystansu do naszego fałszywego ja i
już więcej nie identyfikować się z nim. (Moje emocje nie są mną!) Gdy po
usłyszeniu pochwały odczuwam przyjemne i miłe ciepło to wiem, że to nie ja się
cieszę i odczuwam satysfakcję, ale moje fałszywe ja. To już bardzo duża zmiana.
Będąc
świadomi przyczyny emocji (niespełnienie naszych złudnych oczekiwań i pragnień)
wiemy, że właściwie nie ma przyczyny do tego, aby np. zdenerwować się, być
zazdrosnym itd. Wtedy możemy pozwolić tej emocji odejść, gdy tylko się ona
pojawi i gdy zdamy sobie z niej sprawę. Wymaga to treningu, ale jest możliwe do
opanowania. Pomaga w tym praktyka Modlitwy Uwielbienia. (Różni się to znacznie
od spychania emocji do nieświadomości, gdyż w tym przypadku zostają one w nas,
natomiast, gdy pozwolimy im odejść, całkowicie znikają.)
Inną
rzeczą, którą możemy uczynić, aby zdobyć trochę wolności, to pozbycie się
komentarzy i wyobrażeń, które wzmacniają nasze emocje, do tego stopnia, że nie
możemy ich kontrolować. Komentarze te (np. “Dlaczego to zawsze mi się
przydarzają takie rzeczy?” “Dlaczego Bóg to dopuścił?” „Nikt mnie nie rozumie!“
„Dlaczego ludzie mnie tak traktują?” “Gdyby tylko nie ten facet, byłbym
szczęśliwy!” “Świat jest niesprawiedliwy!”) (CHIŃCZYK ŚCIEKAJĄCY KAPUSTĘ) są
rodzajem nagrania, zarejestrowanego w naszej podświadomości. Przy pewnym
wysiłku możemy zmienić to nagranie. W tym celu powinniśmy praktykować tzw.
Modlitwę Aktywną. Jest to ciągłe (na ile to możliwe, czyli gdy nasz umysł nie
jest zajęty jakąś ważną pracą) powtarzanie wezwania, krótkiej modlitwy, na wzór
Modlitwy Jezusa. (Np. “Jezu bądź uwielbiony w moim życiu, w moich słowach,
myślach i uczynkach. Boże bądź uwielbiony w tym człowieku, Jezus bądź
uwielbiony w tej sytuacji.” Po pewnym
czasie (ok. roku), ta modlitwa będzie sama powtarzała się w nas, pojawi się
także w momencie, kiedy wcześniej pojawiały się rozbudzające nasze emocje
komentarze.
Nie
rozwiąże to naszego problemu, ale obroni nas przed nadmiernym wzburzeniem
emocji, co pozwoli nam dokonać w miarę wolnego wyboru, podjęcie w miarę
rozsądnego i odpowiedzialnego działania. Poznanie mechanizmu działania naszego
fałszywego ja, naszego mechanizmu obronnego przemienionego w mechanizm
zniewolenia, bardzo osłabia ten mechanizm, jednak nie niszczy go całkowicie,
nie wyzwala nas z tej niewoli.
Już
z wystawionej diagnozy naszego stanu oraz ze wskazanego źródła - brak
doświadczenia obecności Boga oraz brak głębokiej więzi z Bogiem podczas naszego
rozwoju - powinno być jasne, że tylko Bóg może w pełni nas uzdrowić, tylko On
może wyzwolić nas z niewoli, w której się znajdujemy. Proces uzdrowienia jest
procesem pogłębienia naszej relacji/więzi z Bogiem. Im głębiej jesteśmy z Nim
zjednoczeni tym wolniejsi, tym zdrowsi jesteśmy. Nie możemy być w pełni zdrowi,
ani psychicznie, ani fizycznie dopóki nie zjednoczymy się z Bogiem. Taka
relacja z Bogiem, jest właśnie istotą życia kontemplacyjnego, jest darem. Nie
możemy ani jej zdobyć własnym wysiłkiem, ani zasłużyć sobie na nią. Jedyne co
możemy zrobić to otworzyć się na ten dar.
Emocjonalny
program na osiągnięcie szczęścia jest zrośnięty z nami tak mocno, że nawet go
nie zauważamy. Staje się on nie tylko częścią nas, ale nami samymi, naszą
osobowością. Choć sobie tego nie uświadamiamy staje się on naszym rzeczywistym
systemem wartości, który z ukrycia kieruje nami. Jesteśmy w jego niewoli.
Analizując własne czyny możemy łatwo zauważyć, że nie są one zgodne z tym co
świadomie pragniemy, co chcemy robić. Choć szczerze postanawiamy poprawę,
obiecujemy sobie oraz innym już nigdy więcej nie popełniać tego czynu, nie
jesteśmy w stanie dotrzymać słowa. Nie jesteśmy w stanie żyć zgodnie z systemem
wartości, który świadomie akceptujemy naszym rozumem, czy też wolą.
Człowiek
naturalnie woli znajomą niewygodę (niewolę, w której nauczył się jakoś żyć i
wie czego może od niej oczekiwać, jak się zachować, aby jakoś przetrwać i
zakosztować w tym życiu jakieś przyjemności, aby zdobyć przynajmniej czasowe
poczucie szczęścia - jako zaspokojenie zastępczych potrzeb), niż nieznajomy
komfort (szczęście, wolność), szczególnie, gdy wymaga on pozbycia się zdobytego
z takim wysiłkiem poczucia bezpieczeństwa, poczucia bycia wartościowym,
poczucia kontroli, jednym słowem poczucia szczęścia. (Pomimo tego, że szczęście
to nie jest prawdziwe, to jednak poczucie/uczucie jest rzeczywiste. Dlatego
człowiek ma wrażenie, że w celu uzyskania wolności musi się wyrzec prawdziwego
szczęścia. Emocjonalny program na szczęście jest podobny w swoim działaniu do
środków stabilizujących. Demontowanie tego programu jest odstawieniem środków
stabilizujących, od których jesteśmy mocno uzależnieni. Jest to tak trudne jak
wyzwolenie się z narkomanii, czy alkoholizmu.
Perspektywa
wolności także może wywoływać lęk. Wolny człowiek musi wziąć odpowiedzialność
za swoje życie. Już nie może zrzucać winy na kogoś innego. Nie jest w stanie samodzielnie
spełniać pustki, którą doświadcza, musi polegać na Kimś Innym.
TYM KIMŚ JEST BÓG CHRZEŚCIJAN
Królu
Niebieski, Pocieszycielu, Duchu Prawdy,
który
wszędzie jesteś i wszystko napełniasz,
Skarbnico dóbr i Dawco życia, przyjdź i zamieszkaj w nas,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz